Would you like to inspect the original subtitles? These are the user uploaded subtitles that are being translated:
1
00:01:43,140 --> 00:01:47,340
Grupa na fb: Turecka Serialomania
2
00:01:47,600 --> 00:01:50,260
Tłumaczenie: Arduc Vallah
Napisy: Liliana i Ela F.
3
00:01:50,500 --> 00:01:54,460
Miłość moja Alabora
4
00:01:54,920 --> 00:02:06,220
- Problemy z końmi można rozwiązać.. Ale jeśli dziecko odejdzie, to nigdy nie wróci!
- Zamknij się, milcz!
5
00:02:06,500 --> 00:02:10,380
- Nie dotykaj mojego ojca, zabiję ciebie!
- Zulfikar!
6
00:02:10,380 --> 00:02:13,220
- Jeśli Gokhan usłyszy, co wtedy zrobisz?
7
00:02:26,700 --> 00:02:32,720
- No to patrz, Zulfikar! Co ja zrobię? Spójrz uważnie!
8
00:02:41,720 --> 00:02:44,180
- No już, szybciej!
9
00:02:50,460 --> 00:03:08,480
- Czy policzkując kobietę i przystawiając jej pistolet do głowy, czujesz się silny? Szkoda mi ciebie. Przeklęty zniknie, proszę pana.
10
00:03:12,380 --> 00:03:22,320
- Wyprowadźcie ją na zewnątrz. Zulfikar, idziesz ze mną. Porozmawiamy.
- Tato!
11
00:03:22,520 --> 00:03:28,280
- Tato, dopóki ciebie nie zabiorę, nie pójdę.
- Idź już teraz.
12
00:03:28,760 --> 00:03:32,500
- Rusz rozumem. Pomyśl o swoim ojcu.
13
00:03:44,720 --> 00:03:54,780
- Właśnie taki był wasz cel? Milcząc tak, jesteście żałośni.
14
00:04:01,740 --> 00:04:08,060
- Co wie Zulfikar o bracie?
- Co on możesz wiedzieć, kochana? Nic.
15
00:04:14,460 --> 00:04:27,520
- Więc znaczy tak? Zufikar. A więc tak, Zulfikar?
- Jeśli ty tkniesz moją córkę, ja tknę twojego syna.
16
00:04:27,520 --> 00:04:35,840
- To znaczy powiesz: „Ali Hikmet nie jest twoim prawdziwym ojcem?”, doprawdy?
- Moja córka..
17
00:04:35,840 --> 00:04:45,520
- Jeśli kochasz swoją córkę, Zulfikar, to nie otworzysz ust. Zamkniesz się! Niczego nikomu nie powiesz!
- Dobrze.
18
00:04:47,400 --> 00:05:03,940
- Twoja córka przez długi czas robiła, co jej się podobało. Teraz twoim zadaniem jest ją przeszkolić. Będzie siedzieć cicho na swoim miejscu i milczeć. A nawet później będę mieć ciebie na oku, Zufikar.
19
00:05:03,940 --> 00:05:12,880
Moje oczy zawsze będą ciebie śledzić. Gdzie jest list?
20
00:05:14,200 --> 00:05:15,460
- Jaki list?
21
00:05:17,780 --> 00:05:23,880
- Ten, o którym powiedziałeś, że jest wyjaśnieniem.
- Proszę pana, to jest wyjaśnienie dla mnie
22
00:05:23,880 --> 00:05:31,860
- List. List. List, w którym od 22 lat kryje się twoje ciężkie brzemię.
- Zniszczyłem go, proszę pana.
23
00:05:31,860 --> 00:05:46,820
- A ja uwierzyłem.
- Mogłeś zabić moją córkę. Byłem w rozpaczy, napisałem. Ale później zniszczyłem. Czy mógłbym go zachować? Ten list zniszczy i moją córkę i mnie.
24
00:05:46,820 --> 00:06:03,040
- Zniszczy czy nie, ale powiem ci jedno, Zufikar. Jeśli Gokhan usłyszy o tym, że nie jestem jego prawdziwym ojcem.. Zniszczę ciebie! Kamień za kamieniem będzie lecieć w twoją stronę.
25
00:06:03,040 --> 00:06:07,600
Rozumiesz? Wynoś się z moich oczu.
26
00:06:17,820 --> 00:06:31,260
- Aj, aj, aj! Jak mi serce bije.
- Niech ta noc zmieni się w dobrą. Gulizar, idź, a ja zobaczę, jak dziewczyna.
27
00:06:31,260 --> 00:06:36,260
- Zwariowałaś, siostro Fatmo?
- Co w środku nocy będzie robić ta dziewczyna sama?
28
00:06:36,280 --> 00:06:57,220
- Nic się z nią nie stanie. Jest jak kamień. O tej porze już na pewno dawno wyjechała. Zulfikar. Zulfikar. Zulfikar, co się stało? O czym rozmawialiście? Co powiedział pan Ali Hikmet? Powiedz no!
29
00:06:57,220 --> 00:07:10,720
- Zeynep poszła? Znaleźliście ją? Nie odbiera.
- Zeynep już dawno poszła. Pani nedret wysłała jej śladem samochód, żeby ją odwieźć, gdzie trzeba. Czyż nie, siostro Fatmo?
30
00:07:14,480 --> 00:07:18,420
- Wysłała, wysłała.
- Ale nie odbiera.
31
00:07:18,520 --> 00:07:26,420
- Nie słyszy. Mówię przecież, że Nedret wysłała samochód zaraz za nią. Przyrzekam.
32
00:07:30,120 --> 00:07:33,160
- No dobrze, ja też pójdę, siostro Fatmo. Dobranoc.
33
00:07:35,820 --> 00:07:42,700
- Nie ma u nas miejsca, żeby ją chronić. Na boga, nie ma. W ogóle nie mogliśmy pomóc dziewczynie.
34
00:07:55,220 --> 00:08:10,540
- Synku! Synku, stój. Selcuk, pytam się, gdzie jedziesz? Selcuk, nigdzie nie pojedziesz. Co ty mówisz, mój syneczku?
35
00:08:10,540 --> 00:08:17,560
- A wy co robicie? Zostaw mnie. Róbcie, co chcecie!
- Selcuk..
36
00:08:26,260 --> 00:08:35,080
- Namyk. Weź to. Ta dziewczyna więcej nie wróci w to miejsce. Rozumiesz?
- Jak pan każe, proszę pana.
37
00:08:35,080 --> 00:08:43,560
- I nie spuszczaj jej ojca z oczu. Ptaszyna nie przeleci!
- Dobrze, proszę pana. Nie lekka ta sprawa, nie lekka.
38
00:08:47,600 --> 00:08:50,720
- Jakieś wieści o koniach?
- Niedobre wieści, proszę pana.
39
00:08:50,720 --> 00:08:55,180
- Jak to?
- Pasza, Uysuz, Metro..
- Karamfil?
40
00:08:55,180 --> 00:08:59,940
- Karamfila też nie ma, proszę pana. Pan nie wie, ale istoty na wolności skaczą, gdzie wzrok ich niesie.
41
00:08:59,940 --> 00:09:07,900
- Zastrzeliłbym tę dziewczynę, ale.. nieważne.
- Proszę pana, jeśli nie ma żadnych innych rozkazów..
42
00:09:07,900 --> 00:09:09,280
- Idź
43
00:09:21,080 --> 00:09:23,520
- Co powiedział?
- Wszystko załatwiłem, nie martw się.
44
00:09:23,520 --> 00:09:28,300
- A jeśli powie?
- Nie powie. Wie, co jemu grozi.
45
00:09:28,300 --> 00:09:32,400
- Nie, ja się boję. Spójrz, jeśli Gokhan się dowie, nie wybaczy nam obojgu.
46
00:10:10,940 --> 00:10:18,660
- Spójrz na tego Zulfikara. I jego córka pojawiła się tutaj z wysokim mniemaniem o sobie. Spójrz, jeśli nasz syn się dowie..
47
00:10:19,800 --> 00:10:22,400
- Co się stało? Kto się dowie?
48
00:10:26,220 --> 00:10:31,800
- Pospieszcie się, oni jadą! Znaleziono konie! Znaleziono! Znaleziono! Konie jadą!
49
00:10:31,800 --> 00:10:32,920
- Otwórz!
50
00:10:40,960 --> 00:10:43,460
- Dzięki Bogu. Dzięki Bogu.
51
00:10:59,900 --> 00:11:05,040
- Zamknijcie drzwi. Zamknijcie.
52
00:11:08,100 --> 00:11:11,500
- Wszystkie znalazłem, tato. Nie ma problemu.
- Zuch, mój lew!
53
00:11:11,500 --> 00:11:19,340
- Chodź, pocałuję. Lwie mój, synku. Wszystkie problemy rozwiązane.
- Jak to się stało, tato? Jak wydostały się na wolność? Mogłeś się dowiedzieć?
54
00:11:19,340 --> 00:11:22,960
- To przez Zeynep! Zeynep! To ona zrobiła.
- Tak.
55
00:11:23,620 --> 00:11:28,320
- Przez Zeynep? Skąd taki pomysł?
- Synku, sama widziałam.
56
00:11:29,100 --> 00:11:34,300
- Dlaczego miałaby to zrobić?
- Wyjechała, chciała sprawić nam problemy, a niby po co jeszcze?
57
00:11:35,300 --> 00:11:44,220
- Zeynep nie robi takich rzeczy. Tato, to przecież konie, czy to możliwe?
- Synku, sama widziałam.
58
00:11:44,220 --> 00:11:51,660
- Dorosła kobieta ma kłamać czy co?
- Synku, cały ten czas dziewczyna próbowała wbić nam nóż w plecy.
59
00:11:53,400 --> 00:12:02,720
- Nie, tato. Ta sprawa to coś innego. Zeynep nie robi takich rzeczy. Gdzie Zeynep? Pójdę z nią porozmawiać.
60
00:12:02,980 --> 00:12:06,260
- Brat ją wygnał. Wyjechała.
61
00:12:19,860 --> 00:12:23,700
- Gokhan, synku. Chodź tutaj. Na to już za późno.
62
00:12:26,360 --> 00:12:39,900
- O czym rozmawialiście? Co to skrywasz?
- Milcz, kobieto. Milcz! Telefon był tam.
63
00:12:40,360 --> 00:12:56,540
- Przecież ci mówiłam, pani Nedret wysłała za nią ludzi. Powiedziała, żeby się nią zajęli. Daję słowo. Przyrzekam. Siostra Fatma sama potwierdziła. Dziękujmy pani Nedret, dobra kobieta
64
00:12:56,540 --> 00:13:22,600
No już, zobaczę, co z tobą. Czekaj, czekaj. Zdejmę to na trochę. Zulfikar.. Powiedz mi, co ty powiedziałeś zanim pistolet był wycelowany w głowę twojej córki?
65
00:13:22,600 --> 00:13:28,800
- Żeby nie zabijał mojej córki. Powiedziałem pierwsze, co mi przyszło do głowy.
66
00:13:43,540 --> 00:13:49,200
- Zeynep!
- Selcuk, jak ty mnie nastraszyłeś.
67
00:13:49,380 --> 00:13:52,860
- Martwiłem się o ciebie.
- Na Boga, zostaw mnie.
68
00:13:52,860 --> 00:14:02,720
- Zeynep. Spójrz, czy ja też nie dostałem od Ali Hikmeta? Wiesz, jak on ze mną postąpił.
- Po tym co zaszło, nie mamy o czym rozmawiać.
69
00:14:02,720 --> 00:14:08,800
- Zeynep, wsiadaj do samochodu. Odwiozę ciebie do jakiegoś hotelu. Twój ojciec bardzo się będzie denerwować.
70
00:14:09,340 --> 00:14:23,060
- Dobrze z nim?
- Dobrze. Nie martw się o niego. Chodź. Zeynep. Spójrz, ja tez jestem bardzo zły. Jeśliby to nie zaszło..
71
00:14:24,820 --> 00:14:26,080
- Jeśliby...
72
00:14:33,060 --> 00:14:34,860
- Co ty robisz?
73
00:14:37,540 --> 00:14:39,120
- Zeynep!
74
00:14:41,260 --> 00:14:45,060
- Wszystko dobrze?
- Wystarczy już. Wystarczy! Oboje zostawcie mnie w spokoju!
75
00:14:45,060 --> 00:14:48,140
- Zeynep, dokąd pójdziesz w środku nocy?
- Co ci do tego?
76
00:14:48,660 --> 00:14:52,680
- Zachowujesz się jak dziecko. No już, wsiadaj do samochodu.
- Nie wsiądę.
77
00:14:53,420 --> 00:14:59,400
- Zeynep, jest już późna noc.
- Nie pójdę tam, nie wrócę do tamtego miejsca.
78
00:14:59,400 --> 00:15:07,860
- Dobrze, więc tam nie pojedziemy. Odwiozę ciebie do domku letniego. Spędzisz tę noc tam. Jutro zrobisz, co chcesz, Zeynep. Umowa stoi?
79
00:15:08,360 --> 00:15:26,300
Zeynep. Proszę. Posłuchaj, nie będziemy się obrażać w środku nocy. No już, Zeynep. No już. A ty kuzynie jedź do domu. Do zobaczenia.
80
00:16:03,540 --> 00:16:08,560
- Gdzie jest Secuk?
- Nie wiem. Może jest w stajni.
81
00:16:08,560 --> 00:16:14,400
- Jego nigdzie nie widać.
- Nie wiem, gdzie on jest, bracie. Może porozmawiacie jutro? Nie męcz go w środku nocy.
82
00:16:14,400 --> 00:16:19,120
- Szybko go wezwij, niech zaraz tu przyjdzie.
- Bracie, proszę cię. Co było, już przeszło.
83
00:16:19,120 --> 00:16:28,780
- O czym ty mówisz, Nedret? Dzisiaj wróciliśmy z tego świata, jesteś tego świadoma? A jeśli konie by uciekły? Jeszcze trochę i bylibyśmy zrujnowani, zrujnowani!
84
00:16:28,780 --> 00:16:35,860
Musisz to zrozumieć bardziej niż wszystko inne, Nedret, zrozumieć! Mam na głowie napisane ‘bezmózgi’ czy co?
85
00:16:35,860 --> 00:16:42,720
- Niech Najwyższy wybaczy, bracie.
- Jedną sumę pieniędzy straciłem, a to mam zapić szklanką chłodnej wody, tak?
86
00:16:42,720 --> 00:16:44,700
- Przecież ukradli, dziecko powiedziało.
87
00:16:44,700 --> 00:16:58,660
- Nie daruję tego kłamstwa. Te pieniądze wrócą do tego domu i kropka! Spójrz, Nedret, to ostatni raz. Jeśli jeszcze raz stanie się coś podobnego, nie spojrzę na twoje łzy i wygonię was oboje za drzwi.
88
00:16:58,660 --> 00:17:05,960
- Bracie, co ty takiego mówisz? Złość na Zulfikara wyładowujesz na mnie?
- Co ty mówisz? Co? Skąd taki pomysł?
89
00:17:05,960 --> 00:17:15,460
- Przez to że przystawiłeś pistolet do głowy dziewczyny, Zulfikar sam powiedział. Niedługo wyjdą wszystkie skrywane sekrety.
- O jakim sekrecie ty mówisz?
90
00:17:15,460 --> 00:17:20,200
- O jakim sekrecie mogę mówić, skoro o żadnym nie wiem, bracie? Będąc złym na niego, krzyczysz na mnie. To mówię.
91
00:17:20,200 --> 00:17:27,880
- Jestem zły na twojego syna złodzieja! Jeszcze raz coś takiego się stanie i sam go utopię!
- Nie mów tak o moim synu!
92
00:17:27,880 --> 00:17:38,820
- Czy to jest kłamstwo? Złodziej! I syn i ojciec! Czy to on nie był winny utraty mojego syna?
- Bracie, ty sam wiesz. To był nieszczęśliwy wypadek. Czy Ismail mógł zamierzenie zabić Ahmeta?
93
00:17:38,820 --> 00:17:53,720
- Wystarczy, nie przeciągaj! Mojego syna już nie ma, Nedret! Nie rozumiesz? Mojego syna nie ma!
- I mojego męża też nie ma, bracie. Ojca mojego syna nie ma!
94
00:18:08,780 --> 00:18:14,160
- Zulfikar, chodź przewiążę ci plecy..
- Nie, nie chcę. Ze mną wszystko dobrze.
95
00:18:14,420 --> 00:18:18,620
- Więc wstań i kładź się spać, no już.
- Tej nocy sen będzie dla mnie grzechem.
96
00:18:21,040 --> 00:18:26,820
- O tej porze.. Daj Boże coś dobrego. Idę.
97
00:18:32,020 --> 00:18:34,720
- Pani Sevinc?
- Gdzie on? W środku?
98
00:18:37,160 --> 00:18:40,500
- Zulfikar? Oczywiście, kochana, w domu.
- Wyjdź na zewnątrz.
99
00:18:41,240 --> 00:18:44,820
- Powiedziałam wyjdź, Gulizar! Wyjdź!
100
00:18:48,900 --> 00:18:52,800
- Co ty wyprawiasz? Straciłeś rozum, szanowny Zulfikarze?
- Pani Sevinc..
101
00:18:52,800 --> 00:19:01,260
- Milcz! Ja mówię! Ufaliśmy tobie tyle lat. Mój mąż powierzył ci tajemnice, prawda?
- Prawda.
102
00:19:01,340 --> 00:19:05,280
- Powierzyliśmy tobie nasz sekret, prawda?
- Prawda.
103
00:19:05,280 --> 00:19:15,060
- Więc co ty wyprawiasz? Będziesz nas szantażować, nieszczęśniku?
- Winili moją córkę. Co byś wtedy czuła? A ja jestem ojcem..
104
00:19:15,060 --> 00:19:21,120
- Jeśli jesteś ojcem, to wiedz, co to znaczy nim być! Masz znać swoje miejsce!
- To nie ona wypuściła te konie.
105
00:19:21,960 --> 00:19:26,440
- Kto wypuścił?
- Nie wiem, ale nie ona wypuściła. Ona nie robi takich rzeczy.
106
00:19:26,440 --> 00:19:34,760
- Rzecz nie w tym. Będziesz trzymać język za zębami, a my wyjdziemy ci na spotkanie. Będziesz chroniony, chroniony.
107
00:19:34,860 --> 00:19:44,020
- Ali Hikmet też mnie chroni. Albo ochroni albo zakopie. To sprawa pana Ali Hikmeta, pani Sevinc. Nie zawracaj sobie tym głowy.
108
00:19:44,020 --> 00:19:48,920
- Sama zdecyduję, czym zawracać sobie głowę. Znaj swoje miejsce!
109
00:19:52,700 --> 00:19:56,640
- O Boże! Żeby to dziecko jeszcze czegoś nie zmajstrowało.
110
00:20:05,260 --> 00:20:09,420
- Co ty za sprawy tworzysz, pani szwagierko?
111
00:20:25,940 --> 00:20:27,520
- Wchodź.
112
00:20:39,420 --> 00:20:47,000
- Nie wiem, jak wygląda w środku. Długi czas tu nie przyjeżdżałem. Ale ciocia Fatma doprowadzi wszystko do porządku.
113
00:20:47,000 --> 00:20:49,340
- Na długo tu nie zostanę.
114
00:20:52,160 --> 00:21:08,280
- Wiem. Powiem ‘zostań’, ale ty i tak nie zostaniesz. Zeynep, tej nocy nie będziemy się więcej obrażać. Niech ta noc będzie inna. Wejdziemy przez te drzwi z innymi myślami.
115
00:21:09,320 --> 00:21:28,400
- Jak?
- Nie będziemy myśleć o przeszłości; o tym, co będzie jutro. Jakby niczego innego nie było. Zeynep, spójrz.. po tych złych rzeczach, tej nocy nie opuścimy siebie nawzajem.
116
00:21:30,860 --> 00:21:32,720
- Żeby móc to wspominać?
117
00:21:49,120 --> 00:21:58,600
- Nie masz rozumu! Głowa ci w ogóle nie pracuje! Żona znamienitego pana Ali Hikmeta przyszła do naszej szopki i to jeszcze tak, obgryzając paznokcie!
118
00:21:58,600 --> 00:21:59,960
- Podsłuchiwałaś nas, prawda?
119
00:21:59,960 --> 00:22:12,320
- Jeśli znasz tajemnicę pana Ali Hikmeta, to dlaczego tyle lat ten człowiek na nęka? A? Dlaczego tego nie wykorzystasz? Czy ta twoja głowa nie pracuje? A? Ale nie!
120
00:22:12,320 --> 00:22:18,060
To wszystko potwierdza ‘szanowny pan’, jak na skinienie. Niech i ciebie wybiorą na pana!
121
00:22:18,360 --> 00:22:22,500
- Podsłuchiwałaś, prawda?
- Podsłuchiwałam! Tak! I co takiego? Podsłuchiwałam!
122
00:22:22,500 --> 00:22:33,560
- Skoro wszystko słyszałaś, to po co się mieszasz?
- Spójrz na mnie. Uważasz mnie za idiotkę? Dla kobiety ziemia zniknęła spod nóg, ziemia! Kto wie, co ty wiesz! I twoja córka ciebie ochrania!
123
00:22:33,560 --> 00:22:43,060
- Moja córka patrzy im w oczy! Co się z nimi nie stanie, moja córka wie. A ja niczego o nich nie. To znaczy wiem nie zwracaj uwagi, o czym mówiłem. Głowa mnie rozbolała, no już!
124
00:22:43,060 --> 00:22:47,420
- Skoro pojawi się zapach tego wszystkiego! Ha! O tutaj to piszę!
125
00:22:58,260 --> 00:23:04,400
- Zeynep, może usiądziesz? Dlaczego stoisz na nogach?
- Gokhan, daj mi telefon. Chcę usłyszeć głos ojca.
126
00:23:06,660 --> 00:23:17,180
- Zeynep.. Masz ręce chłodne jak lód. Na pewno zmarzłaś.
- Nie. Nie bardzo.
127
00:23:22,800 --> 00:23:24,360
- Kominek?
128
00:23:24,980 --> 00:23:39,320
- Kominek? A, tak.. Tak, ja pójdę po drzewo. Zaraz rozpalę, ogrzejesz się. Dobrze?
129
00:23:40,920 --> 00:23:50,360
- Gokhan? Pojedziesz?
- Zeynep, proszę nie proś, żebym pojechał. Nie zostawię ciebie tutaj samej.
130
00:24:09,840 --> 00:24:11,660
- Halo.
- Tatusiu.
131
00:24:11,660 --> 00:24:20,380
- Zeynep? Gdzie ty jesteś? Zwariuję od zamartwiania się. Powiedzieli, że pani Nedret wysłała za tobą samochód.
132
00:24:20,380 --> 00:24:27,340
- Gokhan przywiózł mnie do letniego domku. Tato, nie martw się. Wszystko dobrze. Ale jak ty się czujesz? Ten szaleniec niczego tobie nie zrobił, prawda?
133
00:24:27,340 --> 00:24:32,000
- Nie, nie. Ze mną dobrze, nie martw się.
- Tato, powiedz prawdę. Posłuchaj, twój głos w ogóle mi się nie podoba.
134
00:24:32,060 --> 00:24:38,700
- To przez ciebie, córko.
- Nie smuć się, tatusiu. Nie martw się. Jutro ciebie zabiorę. Dobrze?
135
00:24:38,700 --> 00:24:52,460
- Dobrze, córko. Teraz już dobrze. Po tym wszystkim co zrobił tobie Ali Hikmet, niech ktokolwiek przyjdzie, ja tutaj nie zostanę. No już, życzę ci spokojnej nocy. Pan Gokhan tam zostanie?
136
00:24:53,700 --> 00:25:03,000
- Tak, tato. Nie martw się o mnie, dobrze?
- Dobrze, córko. No już, dobranoc.
- Dobranoc.
137
00:25:35,800 --> 00:25:39,580
- Dziękuję, Gokhan.
- Jak z wujkiem?
138
00:25:40,560 --> 00:25:54,840
- A jak ma być.. Tak zawsze się dzieje. Wszystko to mi się przytrafia.. Co ja zrobiłam, Gokhan? Nie rozumiem. Naprawdę nie rozumiem.
139
00:27:25,820 --> 00:27:27,240
- Ciepło Ci?
140
00:27:32,000 --> 00:27:37,380
- Co mój ojciec ci zrobił?
- Bardziej interesuje mnie, co ja jemu zrobiłam.
141
00:27:37,440 --> 00:27:47,860
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Wiem tylko jedno – nie jesteś niczemu winna.
- Poza tobą nikt nie uważa nas za ludzi, Gokhan.
142
00:27:48,100 --> 00:27:51,780
- Zeynep..
- My tego nawet nie oczekiwaliśmy..
143
00:27:52,140 --> 00:28:00,280
- Proszę ciebie o wybaczenie za wszystkich i za wszystko.
- Nie wiem, czy po tym wszystkim, mogę zapomnieć.
144
00:28:00,560 --> 00:28:11,640
- Więc nie zapominaj. Nie musisz niczego zapominać. Ale możesz wybaczyć.
- Po co?
145
00:28:11,640 --> 00:28:17,140
- Ponieważ życie z nienawiścią w sercu jest bardzo ciężkie, Zeynep.
- I kogo to obchodzi?
146
00:28:17,560 --> 00:28:19,000
- Mnie.
147
00:29:42,660 --> 00:29:45,300
- Toaleta jest na górze?
- Tak.
148
00:30:30,060 --> 00:30:36,460
- Zeynep, mogę kontynuować? Proszę.
149
00:31:16,200 --> 00:31:17,300
- Śpiewaj głośniej.
150
00:31:21,360 --> 00:31:27,120
- Twój tata zawsze śpiewał. Z waszego domu wynosił się jego głos, słuchałem.
151
00:34:03,160 --> 00:34:05,540
- Tak, mamo?
- Gdzie ty jesteś, synku?
152
00:34:06,200 --> 00:34:09,240
- Jadę.
- Tylko wejdź do pokoju tak, żeby wujek ciebie nie zobaczył.
153
00:34:09,639 --> 00:34:11,479
- Dlaczego?
- Jakbyś nie wiedział.
154
00:34:13,780 --> 00:34:19,000
- Mam mu coś do powiedzenia.
- Co? O czym ty mówisz?
- Zaraz zobaczysz.
155
00:34:27,880 --> 00:34:30,700
- Dziękuję, Gulizar.
- Dzień dobry
156
00:34:32,179 --> 00:34:33,019
- Dzień dobry.
157
00:34:43,460 --> 00:34:48,480
- Widzę, że wasze ploteczki z Gulizar są nieaktualne, Sevinc?
- Co to ma znaczyć?
158
00:34:48,900 --> 00:34:54,080
- Przyrzekam, jeszcze nie wiem, ale ty na pewno nie poszłaś do nich wieczorem do domu po to, żeby powiedzieć ‘szybkiego powrotu do zdrowia’.
159
00:34:55,820 --> 00:35:06,000
- Czy ty mnie śledzisz, siostro?
- Nawet nie chciałam się zaśmiać. Dlaczego mam ciebie śledzić? Tak i nie zmieniaj tematu.
160
00:35:06,520 --> 00:35:14,000
- Nie mam się zamiaru przed tobą spowiadać. Nie śledź mnie, a swojego synka. To byłoby ciebie lepsze zajęcie, prawda?
161
00:35:16,280 --> 00:35:17,120
- Dzień dobry.
162
00:35:34,560 --> 00:35:36,660
-Gdzie Gokhan?
- Zaraz przyjdzie.
163
00:35:37,920 --> 00:35:43,420
- Jest w letnim domku. Razem z Zeynep.
- Jak to?
164
00:35:46,500 --> 00:35:49,940
- Zawiózł Zeynep do letniego domku. Razem spędzili tam noc.
165
00:35:50,080 --> 00:36:03,540
- Jeszcze czego! Selcuk, ty też nigdzie nie odchodź! Mamy do pogadania! Namik!
166
00:37:03,040 --> 00:37:05,980
- Jak mogłam tak zasnąć..
- Dzień dobry.
167
00:37:07,260 --> 00:37:12,800
- Dzień dobry. Na pewno bardzo się zmęczyłam.
- Lepiej ci?
168
00:37:13,900 --> 00:37:22,180
- Lepiej. Jakbym przespała cały rok. A tobie?
- Wydaje mi się, że wczorajszej nocy widzieliśmy wspaniały sen.
169
00:37:26,320 --> 00:37:31,060
- Tak. Sen.
170
00:37:36,900 --> 00:37:39,420
- Jesteś głodna?
- Głodna.
171
00:37:39,840 --> 00:37:51,140
- Ja też. Jak wilk. Pani Zeynep, teraz pojadę i przywiozę pani najlepsze tosty i sok pomarańczowy. I jak?
172
00:37:52,060 --> 00:37:55,340
- Wspaniale.
- Więc jadę.
173
00:37:56,240 --> 00:37:57,680
- Dobrze.
- Dobrze.
174
00:38:07,480 --> 00:38:14,160
- Tak, to był sen. A co ty myślałaś, Zeynep? To przecież nie mogła być realność.
175
00:38:35,820 --> 00:38:40,860
- Ma rację. To było tak piękne, że po prostu nie może być prawdą.
176
00:39:24,580 --> 00:39:26,580
- Ale dla mnie na zawsze pozostanie realnością.
177
00:39:55,920 --> 00:40:16,600
- Co to ma być? Tata? Przeklęte!
178
00:40:25,380 --> 00:40:28,420
- Spalę ciebie! Tym razem dosłownie spalę!
179
00:42:31,040 --> 00:42:39,340
- Tato!
- Tu jesteśmy! Nie martw się, z nim wszystko dobrze.
180
00:42:43,940 --> 00:42:51,300
- Synku..
- Tato, wszystko dobrze. Nie martw się. Teraz zawiozę ciebie do szpitala. Zeynep, pomóż mi.
181
00:42:55,540 --> 00:43:06,160
- Już ciebie nie poznaję. Nie zostało nic poza kłamstwem. I jeszcze bez sumienia wypuściłeś te wszystkie konie. Czy byłeś takim dzieckiem, które robiło takie rzeczy?
182
00:43:07,460 --> 00:43:12,100
- Teraz się taki stałem.
- Do wszystkiego jakaś złość, jakaś nienawiść.
183
00:43:13,460 --> 00:43:24,000
- Nie do wszystkiego czuję nienawiść. Czuję nienawiść względem wujka. Dosłownie jak niewolnik. Czy przez popełnienie tak małego błędu, można tak poniżać człowieka?
184
00:43:24,760 --> 00:43:35,900
- Więc nie dawaj powodów. Gdzie byłeś całą noc?
- Chcesz usłyszeć prawdę?
185
00:43:37,020 --> 00:43:53,620
- Nie strasz mnie, synku. Powiedz prawdę.
- Byłem w letnim domku. Byłem u drzwi.
186
00:43:55,080 --> 00:44:04,860
- Do rana?
- Do rana. I kiedy Zeynep płakała u Gokhana na kolanach, też tam byłem. I kiedy zasnęła u niego w ramionach.
187
00:44:06,360 --> 00:44:25,540
- Selcuk.. czy ty?
- Mamo, ja kocham tę dziewczynę. Zawsze kochałem. Nie myślałem o niczym, po prostu kochałem. Ale Gokhan jakoś..
188
00:44:32,300 --> 00:44:34,820
- Boże, żeby on niczego nie narobił.
189
00:44:39,500 --> 00:44:42,460
- Chce pani kawy, pani Sevinc?
- Nie, niczego nie chcę.
190
00:44:51,200 --> 00:44:56,360
- Mamo.
- Gokhan, synku to ty? Synku, coś ty narobił? Co zrobiłeś?
191
00:44:56,520 --> 00:45:02,420
- Mamo, posłuchaj.
- Czego mam słuchać? Co? Wiesz w jakim stanie twój ojciec wyszedł z domu? Tracę głowę!
192
00:45:02,720 --> 00:45:07,460
- Mamo, posłuchaj!
- Nie! Nie będę słuchać! Najwyższa pora wziąć się w garść, Gokhan. Wystarczy!
193
00:45:07,660 --> 00:45:13,660
- Mamo, wystarczy! Posłuchaj! Tata miał wypadek! Ale teraz z nim porządku, nie martw się. Jedziemy właśnie do szpitala.
194
00:45:13,760 --> 00:45:22,020
- Co? Jaki wypadek? Jak to się stało?
- Po prostu rozbił samochód. Ale naprawdę z nim dobrze. Teraz jedziemy do szpitala.
195
00:45:22,140 --> 00:45:27,800
- Dobrze, więc daj mu telefon. Porozmawiam z nim.
- Teraz nie może rozmawiać, mamo.
196
00:45:28,240 --> 00:45:34,180
- Jak to nie może rozmawiać? Mówisz przecież, że z nim w porządku. Coś ukrywasz! Powiedz prawdę, Gokhan!
197
00:45:35,040 --> 00:45:41,540
- Mamo, z nim w porządku tylko nie jest przytomny. Właśnie dojeżdżam do szpitala. Rozłączam się. Przyjedzcie do szpitala, dobrze?
198
00:45:41,540 --> 00:45:58,260
- Gokhan! Synku! Wiedziałam, że coś się stanie! Wiedziałam! Fatma! Fatma, szybko sprowadź mi Namika! W tej chwili! Siostro! Siostro, szybciej! Nie mogę w to uwierzyć.
199
00:45:58,640 --> 00:46:00,860
- Sevinc, co się dzieje?
- Ciociu, co się stało?
200
00:46:00,960 --> 00:46:16,540
- Ali Hikmet miał wypadek.
- Siostro, stój. Stój. Oni właśnie wiozą go do szpitala. Siadaj, siadaj. Przynieś wody.
201
00:46:18,720 --> 00:46:24,000
- Gdzie był ten wypadek?
- Nie wiem. Gokhan powiedział, że z nim wszystko w porządku i wiozą go do szpitala.
202
00:46:24,000 --> 00:46:31,380
- Sevinc, powiedz prawdę. Co się stało z moim bratem?
- Dlaczego mam kłamać? Wystarczy mi problemów. Wypij łyk.
203
00:46:31,460 --> 00:46:37,280
- Zadzwonię do Gokhana.
- Gdzie? Gdzie jest Namik? Szybko przynieście torebkę!
204
00:46:38,740 --> 00:46:42,740
- Miał wypadek. Wygląda na to, że stracił panowanie nad samochodem.
- Jak się nazywa poszkodowany?
205
00:46:42,740 --> 00:46:46,380
- Ali Hikmet Baszat.
- Panie Ali Hikmet, wszystko dobrze? Panie Ali Hikmet?
206
00:46:50,280 --> 00:46:56,900
- Nie, znowu nie odbiera. Chodźcie, jedziemy. No już.
- Siostro, a ty dokąd w takim stanie?
207
00:46:57,140 --> 00:47:01,380
- Ja też pojadę! Muszę zobaczyć mojego brata.
- Dziękuję Gulizar.
208
00:47:01,500 --> 00:47:16,280
- Chodźcie, jedziemy.
- A ty gdzie się podziewałeś Namik? Gdzie cały czas się szlajasz? Szybko! Szybko mówię! No już. Szybko.
209
00:47:27,220 --> 00:47:34,900
- On nie odbiera. Nie odbiera. I ja tu siedzę i się złoszczę.
- Jeśli dłużej spędzisz z takim nastawieniem, będziesz się dużo złościć.
210
00:47:35,680 --> 00:47:41,340
- Przynajmniej będę mogła powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co tylko mogłam. Poza tym Gokhan nie może tak łatwo ze mnie zrezygnować.
211
00:47:41,740 --> 00:47:48,040
- Banu. Przecież nie jesteś dzieckiem. Czy ty nie widzisz? Gokhan nie jest z tobą, żeby miał z ciebie rezygnować.
212
00:47:48,740 --> 00:47:54,960
- Ale jest do mnie przywiązany. Wiem to. I ciocia Sevinc powiedziała, że pomoże.
- Pani Sevinc?
213
00:47:55,440 --> 00:47:56,020
- Tak.
214
00:47:56,860 --> 00:48:07,960
- Córko, otwórz czy. Jesteś przyczyną, dla której Gokhan miałby tu zostać. Zostaliśmy przecież partnerami, a jeśli się pobierzecie, ona uważa, że wszystko się ułoży.
215
00:48:08,360 --> 00:48:09,440
- I co w tym złego?
216
00:48:09,640 --> 00:48:26,440
- To nie jest złe. Dla ciebie to nawet wspaniałe. Ale jest jeden mały problem. Gokhan. Mówię ci, że Gokhan nie chce się żenić. Najpierw powinnaś to zaakceptować. Zaakceptować, a dopiero później decydować.
217
00:48:26,660 --> 00:48:37,300
- Dziękuję, mamo. Jak zawsze mi pomogłaś. Ale jeśli chcesz, powiem ci jedną rzecz. Gokhan w końcu się ze mną ożeni. Zobaczysz!
218
00:48:44,060 --> 00:48:53,340
- On przejechał obok mnie tak szybko! Wiedziałem, że to się stanie. Jeśli mógłbym tylko..
- Nie ma w tym twojej winy. To był wypadek.
219
00:48:54,400 --> 00:49:00,420
- Tak. Tylko że, jeślibym go dogonił, może to nie miałoby miejsca.
- Bracie!
220
00:49:02,860 --> 00:49:06,420
- Jak z nim?
- Nie zauważyłem żadnych niepokojących obrażeń.
221
00:49:07,840 --> 00:49:15,040
- Dobrze, a reszta?
- Kilka ran spowodowanych przez uderzenie, później pana o wszystkim powiadomię.
222
00:49:15,940 --> 00:49:18,180
- Dobrze. Możemy go zobaczyć?
223
00:49:18,460 --> 00:49:27,780
- Musimy zrobić jeszcze kilka badań, a później damy wam znać. To zajmie trochę czasu, dlatego możecie poczekać na końcu korytarza.
224
00:49:27,980 --> 00:49:31,300
- Dobrze. Dziękuję.
- Nie ma za co. Wszystkiego dobrego.
225
00:49:41,280 --> 00:49:43,280
- Nie martw się, poczuje się lepiej.
226
00:51:14,740 --> 00:51:27,040
- Proszę bardzo, proszę pana. Pańskie dokumenty. A to akt urodzenia. Od teraz Gokhan to twój syn.
- Zufikar, posłuchaj mnie. To sekret.
227
00:51:27,100 --> 00:51:34,380
- Pański sekret – mój honor. Nikt się nie dowie, że pan Gokhan jest pańskim synem. Do samej śmierci.
228
00:51:48,320 --> 00:52:05,360
- Wyjedziemy stąd z moją córkę. Chciałem, żebyś wiedział. Dobrze. O której? Nie byłoby lepiej wcześniej? Ale co pan.. Dobrze, przyjdę.
229
00:52:13,640 --> 00:52:22,540
- Proszę. Smacznego.
- Panie Hakan.
230
00:52:23,760 --> 00:52:26,420
- Co takiego?
- Ali Hikmet miał wypadek.
231
00:52:32,740 --> 00:52:37,720
- Zginął?
- Nie wiem, panie Hakan. Jest teraz w szpitalu. Ale dzieciaki się dowiedzą.
232
00:52:41,440 --> 00:52:45,700
- Nie przychodź bez odpowiedzi.
- To się nie powtórzy.
233
00:52:46,560 --> 00:52:48,560
- Idź.
- Od razu się dowiem.
234
00:52:54,300 --> 00:53:06,360
- Nie umrzesz, Ali Hikmet. Nie umrzesz. Dopóki nie zapłacisz za wszystko, nie umrzesz. Najpierw ty, a później i twoja córka.
235
00:53:10,480 --> 00:53:17,640
- Może prosić o dwie filiżanki herbaty? Zeynep, idź i usiądź. Przyniosę je.
- Dobrze.
236
00:53:22,580 --> 00:53:25,700
- Gokhan, synku.
- Mamo, uspokój się.
237
00:53:26,340 --> 00:53:33,440
- Nie mogliśmy go zobaczyć. Powiedzieli nam, że przez badania. Jakie jeszcze badania?
- Lekarz powiedział, że poczuje się lepiej. Z tatą wszystko w porządku, nie martwcie się. Dobrze?
238
00:53:33,620 --> 00:53:43,880
- Nie dali nam go zobaczyć, synku. Bardzo się martwimy.
- Ciociu, powiedzieli że zrobią wszystkie badania, a później nam dadzą znać. Dobrze? Nie martwcie się, nie mamy innego wyjścia poza czekaniem.
239
00:53:44,880 --> 00:53:51,980
- Wszystkiego dobrego, kuzynie.
- Dziękuję. Chodźcie i usiądźcie.
240
00:53:52,140 --> 00:54:00,660
- Ah synku, synku! Czego zapomniałeś w letnim domku? Po tym jak przyjechała ta dziewczyna, tyle nam się tego zwaliło na głowę. Czy ty nie widzisz?
241
00:54:01,560 --> 00:54:06,980
- Co miałem zorbić? Martwili się, gdzie jesteś.
- Martwiliśmy się, synku. Brat się o ciebie pytał.
242
00:54:07,500 --> 00:54:15,640
- Porozmawiamy o tym z tobą później Gokhan. Później.
- Nie, mamusiu. Porozmawiajmy teraz. Co, miałem zostawić dziewczynę w środku nocy na ulicy?
243
00:54:15,680 --> 00:54:23,540
- No zostawić! Co ci do tego, synku? Co ci do tego? Zostawić, oczywiście!
- Sevinc, wstyd. Ciszej. Wszyscy na nas patrzą.
- A co ja robię?
244
00:54:27,220 --> 00:54:28,000
- Zeynep?
245
00:54:30,400 --> 00:54:35,460
- Co ona tutaj robi?
- Mamo!
- Co ty tutaj robisz, a? Co ty tutaj robisz?
246
00:54:35,600 --> 00:54:39,920
- Mamo, dobrze, wystarczy już!
- Sevinc, co ty robisz? Robimy sobie wstyd przed wszystkimi.
247
00:54:40,060 --> 00:54:45,400
- Ja znalazłam pana Ali Hikmeta. Razem go tu przywieźliśmy.
- I winna i silna!
248
00:54:46,600 --> 00:54:55,840
- Nie jestem winna! I to nie ja wypuściłam konie. Lepiej znajdźcie swojego prawdziwego wroga, a nie obwiniajcie mnie.
249
00:54:56,540 --> 00:55:04,740
- Kłamiesz!
- Mamo, wystarczy! Mówisz głupoty! Wystarczy już!
250
00:55:10,920 --> 00:55:15,580
- Zeynep.
- Pójdę już.
251
00:55:16,600 --> 00:55:22,860
- Zeynep, uwierz mi, ja też jestem już zmęczony. Przepraszam za swoją mamę, za to że nie mogę ciebie przez tym wszystkim uchronić. Jestem tym zmęczony.
252
00:55:23,660 --> 00:55:29,380
- Nie było takiej potrzeby. Nie powinna była tutaj przyjeżdżać.
- Nie. Ty zrobiłaś to, co było trzeba.
253
00:55:30,040 --> 00:55:42,100
- Nieważne. Prawidłowo czy nie.. idę już.
- Zeynep, proszę. I tak nie wiem, co jest z tatą. Nie każ mi martwić się o ciebie. Poczekaj na mnie, zaraz przyjdę.
254
00:55:44,160 --> 00:55:51,740
- Ale ja..
- Zeynep. Weź klucze od samochodu i poczekaj na mnie. Proszę.
255
00:56:01,540 --> 00:56:05,960
- Gulizar! Gulizar!
256
00:56:17,540 --> 00:56:20,000
- Zulfikar? Co ty robisz?
257
00:56:20,000 --> 00:56:37,160
- Byłaś w domu? Szukam leków.
- One są tutaj. Odejdź, będę oglądać program. Dopiero co wróciłam, a ty gdzie się podziewałeś? Nie było ciebie.
258
00:56:37,320 --> 00:56:45,140
- Wyszedłem na zewnątrz. Znudziło mi się ciągłe leżenie. I Zeynep nie dzwoniła. Nie wiem gdzie i co robi moja dziewczynka
259
00:56:45,480 --> 00:56:48,540
- Zdaje się, że nie jesteś na bieżąco.
- A co takiego?
260
00:56:49,040 --> 00:56:55,820
- Ali Hikmet miał poważny wypadek. Tak mówili.
- I jak z nim?
- Tego nie wiem.
261
00:57:03,920 --> 00:57:08,260
- Nie ma się o co martwić, wszystko w końcu przeszło. Z nim jest bardzo dobrze.
- Dzięki Bogu!
262
00:57:08,880 --> 00:57:12,580
- Dzięki Bogu, Sevinc kochana.
- Niech tylko teraz trochę odpocznie i dba o siebie.
263
00:57:12,900 --> 00:57:15,300
- A możemy wejść?
- Tak, oczywiście.
264
00:57:15,520 --> 00:57:20,940
- Bardzo dziękujemy, doktorze.
- Idziemy, Gokhan. Z twoim ojcem wszystko dobrze.
265
00:57:23,000 --> 00:57:28,140
- Panie Ali Hikmet! Dobrze się czujesz?
- Dobrze, Sevinc, dobrze. Nie martw się.
266
00:57:29,100 --> 00:57:44,560
- Bracie.. Bardzo nas przestraszyłeś, bracie.
- Nie bój się, Nedret. Z takimi jak ja nic się nie stanie. Nie martwcie się.
267
00:57:45,280 --> 00:57:49,920
- Ale więcej już tak nie ryzykuj, tato.
- Mój syn mnie uratował.
268
00:57:52,120 --> 00:57:55,400
- Dzięki Bogu.
- Szybkiego powrotu do zdrowia.
269
00:57:59,780 --> 00:58:02,980
- Ty.. Jak to się stało? Co się stało? Powiedz mi, bracie.
270
00:58:03,780 --> 00:58:18,040
- No jak się stało? Miałem wypadek i tyle. Straciłem panowanie nad kierownicą, straciłem kontrolę. Stało się tak, że straciłem przytomność.
271
00:58:29,660 --> 00:58:31,820
- Nie pamiętam, jak wydostałem się z samochodu.
272
00:58:32,700 --> 00:58:43,280
- Kiedy przyjechałem, ty byłeś daleko od samochodu. Była tam Zeynep. Dobrze, jeśli nie wydostałbyś się z samochodu..
- Spaliłbym się, prawda?
273
00:58:43,820 --> 00:58:45,820
- Aa, samochód spłonął?
- Tak.
274
00:58:45,820 --> 00:58:55,280
- Oj, mój boże! Dobrze, że się uratowałeś! Sevinc, trzeba złożyć ofiary.
- Dobrze, nie utrudniajcie wszystkiego. Było, minęło.
275
00:58:58,100 --> 00:59:05,720
- Nie masz żadnej pracy?
- O boże! Nie mam prawa posiedzieć? I tak wszyscy są teraz w szpitalu.
276
00:59:07,400 --> 00:59:18,060
- Dobrze, dobrze. Nie to miałem na myśli. Gulizar. Nie mam siły, zrobisz mi ajran (tur. napój z jogurtu i wody)?
277
00:59:18,340 --> 00:59:23,920
- Doprawdy Zulfikar, dziękuję ci za to, że mogłam obejrzeć program.
278
00:59:32,040 --> 00:59:35,020
- Wygodnie ci?
- Dobrze, dobrze. Dobrze.
279
00:59:35,580 --> 00:59:40,800
- Proszę pana, ma pan jakieś życzenie?
- Dziękuję, Namik. Dziękuję.
280
00:59:49,860 --> 00:59:50,360
- Słucham. A, Szukru! To ty? Dobrze. Nieszczęśliwy wypadek. Było, minęło, co zrobić.
281
00:59:50,400 --> 01:00:01,920
Słucham. A, Szukru! To ty? Dobrze. Nieszczęśliwy wypadek. Było, minęło, co zrobić.
282
01:00:03,260 --> 01:00:21,520
- Szukru, poproszę ciebie jeszcze o kilka dnia. Wiem, że i dla ciebie źle się stało, ale załatwię to. Będziesz dalej robić swoje, daję ci słowo. No już, dziękuję. Z pozdrowieniami.
283
01:00:27,340 --> 01:00:35,000
- Nie skończyłeś sprawy! I patrzysz mi prosto w twarz!
284
01:00:35,660 --> 01:00:50,260
- Bracie, nie mów tak..
- Ale to koniec! Koniec! Wystarczy! Odtąd firma jest dla ciebie zabroniona. Pojedziesz na plantację i będziesz zbierać pomarańcze.
285
01:00:50,260 --> 01:00:58,100
- Namik! Przyprowadź do mnie ludzi, którzy są zainteresowani końmi.
- Dobrze, panie Gokhan.
286
01:00:58,880 --> 01:01:07,780
- Synku! To konie, one są dla ciebie wszystkim. Co teraz będziesz robić?
- Sprzedam je, tato. Zacznę od początku.
287
01:01:07,780 --> 01:01:15,760
- Synku, jak zrezygnujesz z tych koni? Nie możesz bez nich żyć!
- To wszystko przez ciebie!
288
01:01:15,760 --> 01:01:24,520
- To przecież wypadek, tato. To moja decyzja. Wszystkie problemy trzeba rozwiązać, prawda? Proszę, zamknijmy ten temat.
289
01:01:24,520 --> 01:01:38,840
- Tak, ja też tak myślę. Zamknijmy. To znaczy wy idźcie, doktor powiedział, żeby go nie męczyć. Gokhan, synku. No już, ty też.
290
01:01:53,140 --> 01:02:00,520
- Wybacz, Zeynep. Kazałem na siebie długo czekać, prawda?
- Nie wiem, na co czekam. Jak twój ojciec.
291
01:02:00,520 --> 01:02:05,800
- Dobrze, będzie jeszcze lepiej.
- Daj Bóg, że z moim ojciec też.
292
01:02:05,800 --> 01:02:27,260
- Oczywiście, że tak. Wsiadaj, odwiozę ciebie do ojca. Zeynep. Nie wiem, o czym myślisz. Ale uważam że nie trzeba okazywać dumy. Tym bardziej, że wszyscy są w szpitalu, nikogo nie ma w domu.
293
01:02:27,960 --> 01:02:33,600
- Daję ci słowo, pojedziemy razem i razem wyjedziemy. No już.
294
01:03:01,140 --> 01:03:05,820
- Wyszłaś, kiedy usłyszałaś dźwięki?
- Nie rozumiem?
295
01:03:05,820 --> 01:03:09,480
- Mówię o wypadku.
- Tak, było słychać.
296
01:03:09,480 --> 01:03:15,740
- Zeynep, uratowałaś ojca, prawda?
- Jaka to różnica? To nieważne.
297
01:03:15,740 --> 01:03:25,180
- To wszystko zmienia. Posłuchaj, Zeynep, jeśli tata się dowie..
- Wybaczy mi? Nie zrobiłam niczego, żeby miałby mi wybaczyć.
298
01:03:25,180 --> 01:03:31,580
- Wiem, Zeynep. Nie to miałem na myśli.
- A co miałeś? Nie zrobiłam twojemu ojcu niczego.
299
01:03:32,220 --> 01:03:36,760
- Zeynep!
- Proszę, zamknijmy już ten temat.
300
01:04:01,600 --> 01:04:07,380
- Przyniosłam ci świeży pomarańczowy sok.
- Sevinc. Usiądź tu obok.
301
01:04:08,380 --> 01:04:18,220
- Co się stało?
- Ty tą.. dziewczynę Zeynep.. Jesteś pewna, że ją widziałaś, kiedy wypuścili konie?
302
01:04:18,520 --> 01:04:22,260
- Dlaczego teraz o tym myślisz?
- Zapytałem, czy jesteś pewna.
303
01:04:22,260 --> 01:04:31,480
- Tak. To znaczy widziałam swoimi oczami. Tak i jeśli pomyśleć, to kto miałby to robić, jak nie ona?
- Coś jest tu nie tak, ale..
304
01:04:31,480 --> 01:04:43,300
- Co może być nie tak, Ali Hikmet? Wszystko tak! Wszystko widać. Dlaczego o tym myślisz? Przecież Gokhan pojechał i zebrał wszystkie konie. Powinieneś odpoczywać! Proszę, weź to.
305
01:04:43,300 --> 01:04:54,560
- Tę dziewczynę.. jak widziałaś, kiedy widziałaś, powiedz wszystko!
- Wieczorem poszłam wziąć mleko, a później..
306
01:04:54,560 --> 01:05:00,980
- Kobieto, ja mówię o dziewczynie! To jest bardzo.. Jak ty ją widziałaś?!
307
01:05:00,980 --> 01:05:14,360
- Poczekaj, zaraz ci powiem. Nalewałam mleka, później usłyszałam dźwięki koni. Wybiegłam na zewnątrz i zobaczyłam, że wtedy, kiedy konie wybiegały, Zeynep weszła do domu przez tylne drzwi.
308
01:05:18,360 --> 01:05:21,140
- Nieważne. No już, wypij.
309
01:05:33,000 --> 01:05:41,780
- Będę zbierać pomarańcze! Jak on może mnie zwolnić?
- On jest teraz zły. Wszystko spadło w jednej chwili.
310
01:05:41,780 --> 01:05:46,200
- Pomińmy to, mamo. Pomińmy.
- I ty teraz nie jesteś spokojny..
311
01:05:46,920 --> 01:05:53,320
- Te pieniądze ukradli, mamo! Nie kłamię!
- A po co wypuściłeś konie? Jaki masz problem?
312
01:05:53,320 --> 01:06:04,000
- Dlatego że zwariowałem. Nazwali mnie kłamcą! Wszystko było tak, jak powiedziałem.
- I dobrze! I Sevinc wie o wszystkim. Ta kobieta wie o wszystkim.
313
01:06:04,000 --> 01:06:07,640
- Co robić, mamo? Co?
- Wiesz, co będzie, jeśli twój wuj się o tym dowie?
314
01:06:07,640 --> 01:06:18,560
- Co będzie? Wygoni nas? I to wszystko? Co jeszcze? Nie ma nic do czynienia z siostrą i siostrzeńcem! Liczy się tylko jego syn!
315
01:06:18,560 --> 01:06:28,660
- W tym domu ja też mam prawa! Co ja robię? Czekam! Kiedyś ty będziesz rozporządzał posiadłością.
- Dopóki jest Gokhan to niemożliwe.
316
01:06:28,660 --> 01:06:37,280
- Gokhanowi nic do takich spraw. Mówię ci, on wyjedzie.
- Mamo, czy ja jestem dzieckiem? Jestem dzieckiem?
317
01:06:37,280 --> 01:06:51,240
- Dzieckiem! Tak, dzieckiem! Nie zmieniasz się! Czego ja u ciebie nie widziałam! Wyjedzie Gokhan i ty staniesz się szefem! Przyjdzie dzień i wszystko dostaną to, na co zasługują.
318
01:07:11,300 --> 01:07:14,940
- Powiem siostrze Fatmie, niech coś przygotuje.
- Dobrze, ja pójdę do taty.
319
01:07:14,940 --> 01:07:16,860
- Spotkamy się tutaj.
- Dobrze.
320
01:07:18,900 --> 01:07:27,440
- Tato!
- Córeczko!
- Wszystko z tobą dobrze?
321
01:07:27,440 --> 01:07:31,640
- Dobrze, córko. Martwiłem się o ciebie.
- Zdarzył się wypadek, wiesz o tym?
322
01:07:31,640 --> 01:07:37,520
- Jak z gospodarzem?
- Dobrze. Ale nie będziemy mówić o tym człowieku, dobrze?
323
01:07:37,980 --> 01:07:44,580
- Co robiłeś? Zebrałeś się?
- Zeynep, muszę załatwić jeszcze parę spraw, a potem wyjedziemy.
324
01:07:44,580 --> 01:07:50,560
- Co to za sprawy teraz, tato?
- Muszę zadbać o jedną sprawę. Później ci wytłumaczę.
325
01:07:50,560 --> 01:07:54,760
- Tato, ale później nie zatrzymamy się nawet na 2 minuty. Chcę stąd jak najszybciej wyjechać.
326
01:07:54,760 --> 01:07:59,840
- Dla swojego taty. Wytrzymaj do wieczora. Chodźmy.
327
01:08:08,000 --> 01:08:16,740
- Wszystkiego dobrego, Gokhan. Dzięki Bogu, że z Ali Hikmetem wszystko w porządku.
- Dziękuję, siostro Fatmo. Zgłodniałem.
328
01:08:16,740 --> 01:08:22,660
- Czy tak łatwo stać na nogach z pustym żołądkiem?
- Nawet nie pytaj.
329
01:08:24,100 --> 01:08:28,720
- Babciu!
- Co takiego? Co? Obudziłeś się?
330
01:08:28,840 --> 01:08:37,460
- Miałem bardzo straszny sen, babciu. Konie stąd uciekły! Za nimi był człowiek!
- Na Boga!
331
01:08:37,680 --> 01:08:47,980
- Kim był ten człowiek, Tadżi?
- Tamtej nocy uciekły konie, a on twierdzi, że widział tam mężczyznę. Powiedziałam mu, że to niemożliwe.
332
01:08:48,140 --> 01:08:54,200
- Tadżi, chodź tu do mnie. Opowiedz mi, co widziałeś.
- Ktoś tam był.
333
01:08:54,200 --> 01:09:02,300
- Jak wyglądał?
- Jakiś człowiek, mężczyzna w granatowych spodniach. Bardzo się boję, bracie Gokhan!
334
01:09:02,300 --> 01:09:09,080
- Panie Gokhan, to tylko dziecko. Wymyślił.
- Nie wymyśliłem, babciu. Widziałem i bardzo się wystraszyłem!
335
01:09:09,319 --> 01:09:14,019
- Tadżi, wiesz jaki jesteś przy mnie bezpieczny?
- Wiem.
336
01:09:14,020 --> 01:09:23,360
- Dobrze, w takim razie zwolnię go i więcej go nie zobaczysz. Dopóki tu jestem, nikt nie zrobi ci krzywdy, nie bój się.
- Ale kiedy ciebie nie będzie..
337
01:09:24,779 --> 01:09:31,419
- W takim razie zobaczymy, co zrobimy, Tadżi, dobrze?
- Dziękuję, panie Gokhan. Dziękuję.
338
01:09:31,420 --> 01:09:32,660
- I tobie dziękuję, siostro Fatmo.
339
01:09:32,660 --> 01:09:39,240
- Tato, do wieczora załatwisz swoje sprawy?
- Dobrze, córko. Załatwię, nie martw się. Synek przyszedł! Witaj!
340
01:09:40,520 --> 01:09:44,360
- Może zrobimy tak?
- Nie rozumiem.
341
01:09:44,359 --> 01:09:48,099
- Tata ma jeszcze trochę spraw, wyjedziemy wieczorem.
- Dobrze.
342
01:09:48,100 --> 01:09:53,740
- Niech Bóg będzie z ciebie dumny, synku. Kiedy jesteś z moją córką, jestem spokojny.
- Nic takiego, wujku.
343
01:09:53,920 --> 01:10:01,980
- Chodź, jedziemy. Tato! Będę czekać na twój telefon, dobrze? Nie spóźnij się na autobus.
344
01:10:01,980 --> 01:10:05,280
- Dobrze, córko. Skończę i zadzwonię do ciebie.
- Dobrze.
345
01:10:15,360 --> 01:10:24,680
- Dobrze, mamo. Jeśli będą zmiany zadzwonicie. Do zobaczenia.
- Co się stało? Nie jedziesz do szpitala?
346
01:10:24,680 --> 01:10:30,680
- Nie, nie ma takiej potrzeby. Z nim wszystko dobrze, poza tym śpi.
- W takim razie zjemy?
347
01:10:30,680 --> 01:10:34,560
- Nie mam nic przeciwko.
- Idź, usiądź.
348
01:12:11,240 --> 01:12:12,480
- Gokhan...
349
01:12:42,520 --> 01:13:06,640
- Mogłeś zmarznąć.. Przygotowałam obiad, ale jeśli chcesz, możesz pospać.
- Nie, nie chcę spać. Zjemy razem. To znaczy dopóki nie wyjechałaś.
350
01:13:09,320 --> 01:13:23,080
- Ciociu Sevinc, wszystkiego dobrego. W takim razie do zobaczenia. Dobrze. Widzisz? Mówiłam, że coś się stało. Inaczej Gokhan odebrałby telefon.
351
01:13:23,080 --> 01:13:26,120
- Dobrze, Banu. Dobrze. Przygotuj się, pojedziemy.
352
01:13:30,740 --> 01:13:38,680
- Zeynep. Niczego nie zjadłaś. Musiałaś zgłodnieć.
- Nie chcę.
353
01:13:39,820 --> 01:13:47,920
- Zeynep, o czym ciągle myślisz?
- Powiedziałam do taty, żeby wyjechał, ale czy na początku nie trzeba było załatwić spraw z domem?
354
01:13:47,920 --> 01:13:56,400
- Zeynep. Nie myśl o tym, dobrze? Wszystko załatwię. Jeśli siostro Fatma by tu była, to co by powiedziała?
355
01:13:56,400 --> 01:13:57,680
- Co by powiedziała?
356
01:13:57,800 --> 01:14:32,040
- Jeśli jesteś głodna, trzeba zjeść. To znaczy, że nie można opuścić posiłku. No już. Słucham, mamo. Co? Nie poprawiło się z nim? A co powiedział lekarz? Dobrze, mamo. Jadę. Zeynep, musze pojechać do taty.
357
01:14:32,040 --> 01:14:38,220
- Dobrze.
- Potrzebujesz czegoś?
- Nie.
358
01:14:38,520 --> 01:14:43,440
- Dobrze, niedługo się zobaczymy.
- Dobrze.
359
01:14:49,980 --> 01:14:56,280
- Jeśli będą problemy z oddychaniem, to nie tracąc czasu przyjedźcie.
- Niech się pan nie martwi.
360
01:14:56,280 --> 01:14:59,620
- Odpowiedzialność spoczywa na was,
- Co zrobić? Nie możemy się dogadać.
361
01:14:59,620 --> 01:15:03,640
- Szybkiego powrotu do zdrowia.
- Dziękuję, doktorze, dziękuję. Jedziemy, Gokhan.
362
01:15:45,240 --> 01:15:51,380
- Co ty robisz?
- Nic.
- Co to?
363
01:15:51,380 --> 01:16:03,380
- Znalazłem, przyniosłem do domu. Kto wie, może się przyda.
- Na Boga, nie przynoś żadnych śmieci do domu.
364
01:16:06,080 --> 01:16:12,700
- Wspaniale. To znaczy że się wypisał.
- Jest coś jeszcze, panie Hakan.
365
01:16:12,700 --> 01:16:16,580
- Mów.
- Ktoś wypuścił wszystkie konie w nocy.
366
01:16:16,580 --> 01:16:21,740
- Kto?
- Niewiadomo, ale córka Zulfikara – Zeynep, zdrowo oberwała od Ali Hikmeta.
367
01:16:21,740 --> 01:16:26,020
- I?
- Zulfikar żeby go zatrzymać, zagroził Ali Hikmetowi.
368
01:16:26,020 --> 01:16:28,880
- Czym mu zagroził?
- Że wszystko powie.
369
01:16:28,880 --> 01:16:32,540
- Co znaczy ‘wszystko’?
- Nie wiem, panie Hakan. Niewadomo.
370
01:16:32,540 --> 01:16:39,400
- Powiedz wszystko od początku.
- Dziewczynę puścili, a Zulfikara wezwał i rozmawiali.
371
01:16:40,160 --> 01:16:51,440
- Dobrze. No już, idź. Zulfikar. Idiota Zufikar. Igra z ogniem.
372
01:16:55,980 --> 01:16:58,500
- Chodź, muszę ci coś powiedzieć.
373
01:17:10,500 --> 01:17:13,640
- Nie przeciągaj. Mów, co chciałeś powiedzieć.
374
01:17:13,640 --> 01:17:22,960
- Spójrz – dobrze czy źle, przeżyliśmy wspólnie 22 lata. Wszystko co teraz potrzebne – to spokój.
- Do czego teraz zmierzasz?
375
01:17:25,080 --> 01:17:30,840
- Wyjeżdżamy z Zeynep.
- Co? Ja nigdzie nie jadę! Czy ja niby zwariowałam?
376
01:17:30,840 --> 01:17:35,100
- Uspokój się, kobieto.
- Nie zostawię swojego domu!
377
01:17:35,100 --> 01:17:38,140
- Ale tu i tak nie zostało żadnego porządku czy spokoju.
378
01:17:38,140 --> 01:17:46,980
- Do przyjazdu twojej córki był u mnie porządek i pokój. Wszystko co się z nami stało, wszystko przez przyjazd twojej nikczemnej córki.
379
01:17:58,120 --> 01:17:59,340
- Milcz.
380
01:18:31,640 --> 01:19:00,940
- Nawet nie odpisuje. A jeśli to byłby Gokhan, to szybciutko by odpisała? Ah, moja głupia głowa. Moja głupia głowa! Wszystko przez ciebie, Ali Hikmet! Wszystko przez ciebie!
381
01:19:00,940 --> 01:19:09,520
Wszystko, co się ze mną stało! Wszystko przez ciebie! Ali Hikmet!
382
01:19:10,660 --> 01:19:27,300
- Co ty robisz? Co z tobą? Zwariowałeś? Zamilknij albo ja zacznę krzyczeć! Po tym wszystkim nie pójdziesz nawet do toalety bez mojej wiedzy.
383
01:19:28,120 --> 01:19:38,380
Jeśli chcesz tym wszystkim zarządzać bez mojej wiedzy nie zrobisz nawet kroku!
384
01:20:16,900 --> 01:20:29,560
- Witaj, gospodarzu.
- Witaj. Dziękuję. Ja nie chcę! Nie chcę! Wszystko ze mną dobrze!
385
01:20:29,560 --> 01:20:33,500
- Witaj, bracie. Jak się masz?
- Dobrze! Dobrze.
386
01:20:33,500 --> 01:20:38,100
- Myślałem, że ciebie jeszcze nie wypiszą, ale..
- To nic poważnego, na szczęście.
387
01:20:38,100 --> 01:20:44,560
- Gokhan, chodź tu ze mną.
- Co jest z bratem? Dlaczego znów jest nerwowy?
388
01:20:44,560 --> 01:20:50,420
- Nie wiem. Kiedy jechaliśmy, nie powiedział ani słowa. Nie mam pojęcia, co ma w głowie.
389
01:20:59,460 --> 01:21:03,120
- No mów. Dlaczego zawiozłeś tę dziewczynę do letniego domku?
390
01:21:03,200 --> 01:21:11,820
- Tato, dlatego że nie można zostawiać młodej dziewczyny na środku ulicy w nocy. Ty byś tak postąpił.
- Ale nie postąpiłem. Jeśli zasłużyła, to bym zostawił!
391
01:21:11,820 --> 01:21:25,360
- Właśnie! Ona nie zasłużyła, tym na bardziej na pistolet przy głowie też nie. Tato, postępujesz lekkomyślnie. Zeynep nie jest winna.
392
01:21:26,520 --> 01:21:30,420
- Ty wierzysz mamie czy tej dziewczynie?
393
01:21:30,420 --> 01:21:39,480
- Wszystko jasne. Jeszcze zobaczysz, tato. Udowodnię to. Zeynep jest niewinna.. Jak wtedy, kiedy raz opuściła hacjendę, tak i teraz.
394
01:21:40,160 --> 01:21:44,720
- No już, udowodnij, synku. Udowodnij. Zobaczymy rezultat.
395
01:21:47,640 --> 01:21:54,940
- Czy pozwoliłem ci wejść?
- To, gospodarzu.. co powiedział pan Gokhan.
396
01:21:54,940 --> 01:21:58,880
- Co powiedział?
- Przyszli ludzie, którzy kupią konie.
397
01:22:01,880 --> 01:22:04,420
- Dobrze, Namik. Wyjdź, ja zaraz przyjdę.
398
01:22:31,960 --> 01:22:39,680
- Powodzenia.
- No szybciej! Szybciej!
399
01:22:53,860 --> 01:22:58,380
- Co ty robisz?
- Te konie nie są już twoje! Możemy robić, co chcemy!
400
01:22:58,380 --> 01:23:14,380
- Ani ty ani twoi szefowie nie możecie tak się z nimi obchodź! Nawet jeśli zapłaciłeś, nie możesz tak robić! Ani tutaj, ani tam dokąd je zabierzesz, rozumiesz? Namik, zaprowadźcie konie. One same tego nie zrobią.
401
01:24:03,620 --> 01:24:05,020
- Wejść.
402
01:24:15,600 --> 01:24:21,720
- Selcuk nie jest tego godny, wiesz przecież
- Nie robię tego dla Selcuka, wiesz o tym.
403
01:24:22,120 --> 01:24:31,760
- Wszystkie je nazwałeś.. niektóre sam wychowałeś, niektóre sam przywiozłeś.
- Uczyłem się od ciebie.
404
01:24:32,120 --> 01:24:37,780
- To znaczy że uczeń przerósł mistrza?
- Problem ojców i synów, czyż nie?
405
01:24:37,860 --> 01:24:46,500
- Dokładnie, synku. Dokładnie. Tak bywa.. Spójrz..
406
01:24:46,500 --> 01:24:59,840
- Tato, zostaw to i daj mi zrobić coś dla ciebie. To moja decyzja. Jeśli nasze położenie jest trudne i to jest jedyne wyjście, daj mi to zrobić po swojemu.
407
01:25:35,920 --> 01:26:08,100
- Mamo. Przytulamy się we snach, takie szczęśliwe. Kiedy byłam mała, marzyłam, żebyś kiedyś do mnie przyszła. Tylko tyle. Mamo, wyjeżdżam. Nie wiem, kiedy wrócę..
408
01:26:09,740 --> 01:26:29,420
Jeślibym nie wyjeżdżała.. zostałbym tu, ale nie mogę. Nie daję rady. Jak mogę ciebie zostawić i wyjechać, mamo? Jak wyjadę?
409
01:27:20,100 --> 01:27:26,640
- Czego chcesz?
- Ali Hikmet, słyszałem, że jesteś dłużny Nihatowi, jeszcze zrobiłeś dokumenty.
410
01:27:26,660 --> 01:27:31,820
- Czego chcesz zapytałem!
- Mówię, że ja mam dokumenty, tak żebyś wiedział.
411
01:27:37,780 --> 01:27:51,180
- Zobaczymy, co teraz zrobisz, Ali Hikmet Baszat. O, pan Gokhan. W ogóle ciebie nie oczekiwałem. Proszę, siadaj.
- Co ty robisz?
412
01:27:51,820 --> 01:27:58,880
- Dlczego? A co robię?
- Nie prowadź żadnych spraw za plecami. Powiedz mi prosto w twarz, czego chcesz.
413
01:27:58,880 --> 01:28:10,860
- Jesteś zły, ze kupiłem twoje konie? Jeślibyś ich nie sprzedał, to bym ich nie kupił. No ale spójrz, jakie są piękne. Naprawdę są wspaniałe.
414
01:28:10,860 --> 01:28:19,260
- Czego ty od nas chcesz?
- To znaczy że ty niczego nie wiesz. Ojciec też ma rację, nie może powiedzieć.
415
01:28:19,260 --> 01:28:29,840
- Co ty mówisz? Posłuchaj, powiedz jak mężczyzna, czego chcesz! Inaczej..
- Nic takiego, Gokhan. Teraz już za późno.
416
01:28:31,180 --> 01:28:38,060
- Dobrze. Może być, ale dbaj dobrze o moje konie, zabiorę je wszystkie od ciebie z powrotem.
417
01:28:42,000 --> 01:28:58,420
Zabieraj konie, szanowny Gokhanie. Bądź zdrów. Czekałem 22 lata, zabiorę wam wszystko co macie. Ali Hikmet Baszat odpowie przede mną za wszystko.
418
01:29:10,580 --> 01:29:16,860
- Powiedział, że wyjechałam do Izmiru.
- Telefon pana Nihata, wyjechał do Izmiru.
419
01:29:16,960 --> 01:29:25,640
- Ah, wy bezduszni! Szef wyjechał do Izmiru i zostawił telefon w biurze?!
- Tak, tak wyszło. Właśnie myśleliśmy, co mamy zrobić.
420
01:29:25,640 --> 01:29:30,640
- Powiedz szefowi, że to jego koniec! Koniec!
421
01:29:43,240 --> 01:29:46,720
- Namik!
- Gospodarzu, możemy porozmawiać?
422
01:29:46,720 --> 01:29:49,680
- Co?
- Sami.
423
01:29:50,400 --> 01:29:56,740
- Ty stój. Chodź.
- Mów.
424
01:29:56,740 --> 01:30:06,460
- Gospodarzu, błogosławieństwa.
- Ty znowu o swoje, Zulfikar? Posłuchaj, jeszcze nie zacząłem. Siedź tam gdzie siedzisz!
425
01:30:06,920 --> 01:30:11,720
- Nie chcę być daleko od córki, gospodarzu. Zabiorę ze sobą wszystkie sekrety i wyjadę..
426
01:30:12,060 --> 01:30:26,560
- Zulfikar! Co ty wygadujesz? Posłuchaj mnie, zabiję ciebie! Zabiję! Co takiego?
427
01:30:36,880 --> 01:30:49,560
-Później się z tobą rozliczę, Zulfikar, później.. Szybko! Szybko! Szybko!
428
01:30:55,540 --> 01:31:01,660
- Błogosławię, chcesz czy nie, nie jestem już z tobą..
429
01:31:24,000 --> 01:31:28,100
- Witajcie!
- Mam nadzieję, że was nie niepokoimy.
430
01:31:28,100 --> 01:31:35,180
- Cóż takiego, co to znaczy? Zawsze miło jest was widzieć.
- Ciociu Sevinc, wszystkiego dobrego.
431
01:31:36,940 --> 01:31:41,360
- Jakie piękne kwiaty, bardzo dziękuję. Proszę, siadajcie. Nie stójcie.
432
01:31:41,640 --> 01:31:47,220
- Nie mogę uwierzyć, pani Sevinc. Pan Ali Hikmet stanął na nogi? Widziałyśmy go, kiedy jechałyśmy. Ale on nas nie zauważył.
433
01:31:47,600 --> 01:31:54,480
- To przecież Ali Hikmet. Dla niego praca jest na pierwszy miejscu, ważniejsza od zdrowia. W tym wypadku uratował go Bóg.
434
01:31:55,560 --> 01:32:00,280
- A gdzie jest Gokhan, ciociu Sevinc?
- Gokhan zabrał Zeynep do letniego domku.
435
01:32:03,860 --> 01:32:08,380
- Zeynep wyjechała, siostro. Skąd taki pomysł?
- Nie, Fatma powiedziała.
436
01:32:15,780 --> 01:32:23,820
- .. Zulfikar.. Co się dzieje z tym człowiekiem, siostro Fatmo? Zmęczył się życiem, czy jak? Ale co mi do tego.
437
01:32:24,460 --> 01:32:27,320
- Gulizar, lepiej zajmij się sprawami. No już.
438
01:32:29,120 --> 01:32:42,960
- Twój Banu przyszła cała taka.. A Gokhan i tak nie ma. Przyszła odwiedzić w gości, ale jego nie ma, siostro Fatmo.
439
01:32:43,200 --> 01:32:49,140
- Gulizar, posłuchaj. Mówię ci, Zulfikar nigdzie nie wyjedzie z hacjendy. Nie, nie może wyjechać.
440
01:32:49,620 --> 01:33:11,620
- Ale jeśli wyjedzie, to niech jedzie! Siostro Fatmo, ty to zostaw. No już odniesę chociaż to, oni czekają. To nie jest śmieszne, siostro Fatmo.
441
01:33:12,700 --> 01:33:24,880
- Oczywiście my od razu pojechaliśmy do szpitala. Pobrali krew, zrobili testy, czekaliśmy na wyniki. Dzieki Bogu, wszystko wyszło dobrze. Czy Ali Hikmet by tam został? Od razu chciał pojechać domu, więc przyjechaliśmy.
442
01:33:25,220 --> 01:33:31,420
- Szybkiego powrotu do zdrowia. Banu, kochana. My już pójdziemy.
- Dokąd idziecie?
443
01:33:31,640 --> 01:33:43,460
- Jak tak, kochana? Jeszcze wypijemy herbatę. Fatma! Zrobiły borek, zjemy razem przy herbacie.
- Odwiedziliśmy chorego – to najważniejsze. Poza tym mam dużo spraw. Z waszym pozwoleniem.
444
01:33:43,460 --> 01:33:49,740
- Nie, nie pozwolę, proszę.
- Niech Ali Hikmet poczuje się lepiej. Jeszcze przyjedziemy.
445
01:33:50,180 --> 01:33:52,780
- Zapraszam.
446
01:34:04,060 --> 01:34:07,660
- Pojadę do letniego domku. Porozmawiam z tą dziewczyną.
- O czym porozmawiasz?
447
01:34:07,880 --> 01:34:10,640
- Niech odpowie?
- Na co odpowie? Jak to odpowie?
448
01:34:10,840 --> 01:34:12,840
- Mamo, nie mieszaj się.
- Banu!
449
01:34:12,900 --> 01:34:22,940
- Spójrz, muszę ustawić dziewczynę do pionu, nie mogę wytrzymać. Mam do powiedzenia parę słów tej wiejskiej piękności. Niech zrozumie z kim ma do czynienia.
450
01:34:23,460 --> 01:34:32,180
- Najpierw odwieź mnie do sklepu, a później rób, co chcesz. Tylko później mnie nie męcz. Nie powiem już ani słowa więcej.
451
01:34:38,280 --> 01:34:49,420
- Coś ty narobiła? Co chcesz osiągnąć? Dlaczego nie chcesz, żeby Gokhan i Banu byli razem?
- Oni i tak nie są razem, Sevinc. Powiedziałam tak, żeby sprowadzić ciebie na ziemię.
452
01:34:49,520 --> 01:34:56,220
- Tutaj tylko ty nie jesteś sobą.
- On sam tego nie chce, Sevinc. Przez tą złość nie widzisz własnego dziecka.
453
01:34:56,220 --> 01:35:03,700
- To twoje oczy nie widze.
- Mów. No już, zobaczymy co powiesz, szwagierko.
454
01:35:04,840 --> 01:35:18,100
- Wiesz, co mówię? Jeśli Ali Hikmet dowie się, że konie wypuścił Selcuk.. co on zrobi z Selcukiem?
455
01:35:19,320 --> 01:35:33,140
- Też jesteś bardzo ciekawa.. Co zrobi, kiedy odkryje twoje kłamstwo, jak ty wiedząc o wszystkim, zrzuciłaś całą winę na Zeynep, a?
456
01:35:56,200 --> 01:36:01,160
- Przyszłam otwarcie porozmawiać.
- Na jaki temat?
457
01:36:03,460 --> 01:36:14,240
- Ty.. myślisz, że możesz odebrać ode mnie Gokhana?
- Nie widziałam, że Gokhan jest w twoich rękach. Ale wiem, że twoje sprawy sercowe mnie nie interesują.
458
01:36:15,080 --> 01:36:29,060
- W rzeczywistości wszystko jest jasne. Dziewczynka zakochała się w synu gospodarza, ot taka sytuacja. Ale jest coś, o czymś zapomniałaś droga Zeynep – ja.
459
01:36:29,740 --> 01:36:38,720
- Spójrz, Banu. Jesteś piękna, bogata i kiedyś odnajdziesz szczęście. Mogę powiedzieć ci tylko tyle.
460
01:36:40,240 --> 01:36:44,220
- Też coś. Bezwstydna. Uczepiłaś się i zostałaś tutaj, tak?
461
01:36:45,160 --> 01:36:52,560
- Zostanę albo wyjadę – to w ogóle ciebie nie dotyczy. Ale wybacz mi, nie pozwolę dalej być obrażaną.
462
01:36:53,760 --> 01:36:54,920
- A co ja takiego powiedziałam?
463
01:36:55,020 --> 01:37:00,780
- Nie będę tego słuchać. Jeśli łączą was relacje, które trzeba uratować, to idź i powiedz Gokhanowi o swoim problemie.
464
01:37:14,820 --> 01:37:22,780
- Co ty tutaj robisz?
- Powiedzieli mi, że Zeynep wyjedzie.
465
01:37:23,920 --> 01:37:32,340
- Przyjechałaś po to, żeby się z nią pożegnać?
- Nie, Gokhan. Przyjechałam, żeby porozmawiać z tobą. Dzwoniłam, ale nie odbierałeś.
466
01:37:32,340 --> 01:37:50,140
- Oddzwoniłbym, gdybym miał czas, Banu. A teraz.. z twoim pozwoleniem.
- Ja.. ja tylko..
467
01:38:08,680 --> 01:38:12,560
- Nie powiedziała ci nic, co ciebie obraziło?
- Ta dziewczyna nie może mnie urazić, Gokhan.
468
01:38:15,840 --> 01:38:21,620
- Banu ma mętlik w głowie..
- Proszę, nie mów mi o tym. Poza tym to twoje życie osobiste.
469
01:38:24,280 --> 01:38:34,020
- Zeynep, mówiłem ci już. U mnie i Banu nie ma osobistego życia.
- Gokhan, nie mam na to czasu.
470
01:38:37,180 --> 01:38:43,560
- Masz rację. Ja też nie. No już, idziemy.
- Dokąd idziemy?
471
01:38:44,820 --> 01:38:45,880
- Żadnych pytań.
472
01:39:04,120 --> 01:39:12,480
- Myślałeś, że mnie przestraszysz? Moje imię to Baszat! Ali Hikmet Baszat!
473
01:39:14,240 --> 01:39:30,980
- Wiem o twoim istnieniu, Ali Hikmet. Jaki jesteś na zewnątrz, w środku.. Udało mi się rozpocząć? Bardzo mi ciebie żal, Ali Hikmet. Sprawy nie wyglądają za dobrze.
474
01:39:31,120 --> 01:39:41,960
- Wystarczy! Będzie bardzo źle, Hakan! Jeszcze się zdziwisz!
- Nie masz pieniędzy, nie możesz rozliczyć się z długami, Ali Hikmet.
475
01:39:42,140 --> 01:39:45,980
- Weź te pieniądze i oddaj dokumenty!
- Sprzedałeś swoje konie, tak?
476
01:39:46,920 --> 01:39:48,700
- Powiedziałem weź te pieniądze!
477
01:40:02,660 --> 01:40:09,520
- Tymi pieniędzmi nie opłacisz nawet połowy dokumentów.
- Chcesz mnie ze wszystkiego oskubać?
478
01:40:09,780 --> 01:40:19,220
- Tak, zostawię bez spodni. Wszystko, co zrobili mi Baszty, ty otrzymasz w rozmiarze tysiąc razy większym, Ali Hikmet.
- Co zrobili ci Baszaty?
479
01:40:23,540 --> 01:40:33,880
- Czy ty zgrywasz sobie ze mnie, Ali Hikmet? Czy może straciłeś pamięć, Ali Hikmet? Oczywiście, kiedy człowiek ma ręce ubrudzone krwią, tak bywa.
- Hakan, co ty mówisz?
480
01:40:34,200 --> 01:40:44,380
- Mówię, że zabito mojego wuja, razem z moja ukochaną ciocią. Ukradziono wszystkie moje nieruchomości.. Przypomniałeś sobie czy mam kontynuować, Ali Hikmet?
481
01:40:44,940 --> 01:40:48,380
- Jeślibyś był w tej maszynie z wujem i umarł, zbawiłbym się od ciebie!
482
01:40:48,600 --> 01:40:57,980
- Jeszcze dużo razy powtórzysz „jeśliby”, Ali Hikmet. Do tego czasu, do kiedy będę się mścić na tobie i twojej córce, zniszczyliście mi życie, ale będzie już naprawdę za późno.
483
01:40:58,160 --> 01:41:01,360
- Zniszczę ciebie! Nikt ciebie nie uratuje! No trzymaj! Strzelaj.
484
01:41:04,740 --> 01:41:25,300
-No strzelaj! Strzelaj! No już! No strzelaj, Ali Hikmet!
485
01:41:36,840 --> 01:41:38,840
Nie jesteś tego wart, Hakan.
486
01:41:56,240 --> 01:42:00,600
Odejdź. Jedź do hacjendy.
487
01:42:51,940 --> 01:42:58,480
- Pamiętasz?
- Jak mogłabym zapomnieć? W dzieciństwie często tu przychodziliśmy.
488
01:43:46,000 --> 01:43:48,000
- Jeśli byłbyś tutaj..
489
01:44:43,420 --> 01:44:44,320
- Siostro!
490
01:44:57,140 --> 01:45:06,860
- Banu! Przyszłam! Banu! No już, opowiadaj! Pojechałaś do tej dziewczyny?
491
01:45:18,640 --> 01:45:25,320
Mamusiu, wiem, że kiedy przeczytasz ten list, będzie już za późno i nigdy mi nie wybaczysz.
492
01:45:26,700 --> 01:45:30,360
Ale kocham Gokhan tak mocno, że nawet nie możesz sobie tego wyobrazić, mamo.
493
01:45:31,540 --> 01:45:49,660
Dzisiaj jeszcze raz zrozumiałam, że go straciłam. Straciłam nadzieję, bez niego moje życie nie ma sensu. Nie mogę, nie chce żyć. Córka, która nie jest ciebie godna, Banu.
494
01:46:18,140 --> 01:46:23,820
- Martwię się, Ali Hikmet. Wyszedłeś, pokłóciłeś się z Zulfikarem.
- Mówiłem ci, żebyś się nie martwiła.
495
01:46:24,160 --> 01:46:34,000
- Mówiłeś, ale nie czuję się spokojna wewnątrz. Odpraw Zulfikara, niech wyjedzie!
- Mówiłem ci, żebyś nie wciskała nosa w nieswoje sprawy. Dlaczego mnie nie słuchasz?
496
01:46:34,700 --> 01:46:52,240
- Dlaczego? Jestem u siebie w domu jak na szpilkach, gospodarzu! Na Boga, odpraw tego Zufikara!
- Jest odwrotnie. Muszą być u nas na widoku, Sevinc. Rozumiesz?
497
01:46:53,440 --> 01:47:02,080
- Dobrze. Niech zostanie. Za 2 dni weźmie Gokhana za rękę i powie: „Nie jesteś synem Ai Hikmeta”. Chcesz tego?
498
01:47:08,540 --> 01:47:18,640
- Nie chce tu widzieć Zeynep, nie mogę jej tu dłużej trzymać.
- Czy my na darmo z tobą rozmawialiśmy, Zulfikar? Czy ja tak po prostu ją wykształciłem?
499
01:47:19,520 --> 01:47:30,680
- Panie Hakan, do tego dnia robiłem wszystko, co chcieliście. Tyle lat żyłem z dala od swojej córki, ale teraz już wystarczy! Gdzie córka tam i ja!
500
01:47:31,180 --> 01:47:39,480
- To nie twoja córka, Zulfikar.
- Moja córka, ja ją wychowałem. Po matce i tak nie ma śladu. Ty też musisz zrezygnować z tej miłości.
501
01:47:41,200 --> 01:47:43,960
- Powiedziałeś o tym komuś?
- O czym?
502
01:47:45,040 --> 01:47:53,520
- O tym że Zeynep to wnuczka Ali Hikmeta, powiedziałeś komuś?
- Nikomu nie powiedziałem, czy mógłbym? Nie rzucę Zeynep w ogień.
503
01:47:53,880 --> 01:47:59,100
- Posłuchaj, powiedz prawdę.
- Przysięgam, nie powiedziałem nikomu o Zeynep.
504
01:47:59,600 --> 01:48:01,600
- A teraz na pewno nikomu nie powiesz..
505
01:48:12,640 --> 01:48:15,200
- Zeynep? Wszystko dobrze?
506
01:48:19,740 --> 01:48:20,520
- Dobrze.
507
01:48:30,560 --> 01:48:33,760
Kiedy jesteś przy mnie, ja..
508
01:48:35,460 --> 01:48:41,500
- Tak?
- Będę bardzo tęsknić za tym miejscem.
509
01:48:47,060 --> 01:48:57,360
- Jeślibyś nie wyjeżdżała, Zeynep. Zeynep.. nie chcę, żebyś wyjeżdżała.
510
01:49:04,400 --> 01:49:09,360
- Powiem ci coś.
- Mów.
511
01:49:11,900 --> 01:49:13,720
- Chcę zostać.
512
01:49:14,660 --> 01:49:18,660
Grupa na fb: Turecka Serialomania
513
01:49:19,300 --> 01:49:23,940
Tłumaczenie: Arduc Vallah
Napisy: Liliana i Ela F.
65354
Can't find what you're looking for?
Get subtitles in any language from opensubtitles.com, and translate them here.