All language subtitles for Basic Training (1985)

Jestem pewna �e nasza bro�
jest najlepszej klasy.

A korporacja SM
ma najwy�sze kompetencje.

Szczeg�lnie w produkcji broni laserowej.

To prawda, nasza firma zawsze wywi�zuje si�
z kontraktu.

Zawsze dostarcza sprz�t w terminie.

I gwarantujemy wojsku jak i wa�nym oficerom
bardzo atrakcyjn� ofert�.

Uwa�am, �e oferuj� panie doskona�y produkt.

Generale Kane.

Ta bro� przeciwpancerna, kt�r� korporacja SM
oferowa�a nam w zesz�ym roku.

C�, my�l�, �e nie by�a taka z�a.

Zam�wmy 10 000 sztuk.
Do widzenia.

A wi�c moje panie.
Finalizujemy.

Nie oszukujmy si�, jestem przera�ona.

Zmiany nie s� �atwe. Ale jestem dumna,
�e mia�am odwag� to zrobi�.

Pisze pani ksi��k�?

Mo�e zabrzmi to idealistycznie...

ale szczeg�lnie w przesi�kni�tej
cynizmem polityce i rz�dzie.

W�a�nie tam mam nadziej� zrobi� co�
warto�ciowego dla mojego kraju.

By wnie�� co� od siebie.

I by� z tego dumn�.

Wspaniale to s�ysze�.

Ludzie wci�� tylko krytykuj�.
Co si� sta�o z tym krajem?

Wstydz� si� wielko�ci,
jak� uda�o nam si� osi�gn��.

Pisze pani artyku� do gazety?

- Nie, to tylko m�j pami�tnik.

- Pami�tnik?
- �atwiejsze ni� pisa� do dzienniczka.

Napije si� pani czego�?
- Nie, dzi�kuj�.

Nazywam si� Bill Slater.
- Melinda Griffin.

Sk�d jeste�?

- Z ma�ego miasteczka w Ohio.
Nigdy o nim nie s�ysza�e�.

Sk�d.

- Ashtabula
- Nie �artuj.

Pewnie nie uwierzysz, ale moja pierwsza dziewczyna,
pierwsza mi�o��.

Pochodzi�a z Ashtabula.

Niewiarygodne.

Niewiarygodne.

Zakocha�em si� w niej.
By�a dziewczyn� moich marze�.

A� nagle znikn�a.
Z moimi rzeczami.

- To przykre.
- Brakowa�o mi ich.

Nie by�a tak �liczna jak ty.

- S�ucham?

Zjesz dzi� ze mn� kolacj�?

Melinda.

Co ty tu robisz?
- Wybacz, tak mi wstyd.

- Nie b�d� �mieszna,
co robisz w Waszyngtonie?

C�, postanowi�am skorzysta� z twojej oferty.

- To wspaniale.
Jakiej oferty?

- Pami�tasz jak rozmawia�y�my przez telefon,
jaki� rok temu?

M�wi�a�, �e jakbym by�a w Waszyngtonie,

to zamieszka�abym u ciebie.
- Rok temu?

Nie pami�tam.

- Nie dosta�a� listu?
Napisa�am, �e przyje�d�am.

- Nigdy go nie dosta�am.

- Nie dosta�a�?

By�by� tak mi�y?

To jest Mark Drysdale, m�j przyjaciel.

A w�a�ciwie partner.

Mark, poznaj Melind� Griffin,
moj� najlepsz� przyjac�k� z domu.

Witaj, bardzo mi�o ci� pozna�, Melinda.

Naprawd� bardzo mi przykro,
�e wam przeszkodzi�am.

- Ale� wcale nie przeszkodzi�a�,
przyszed�em tu tylko po...

Musz� ju� i��.

Sprawdza�a� w tych papierach?

"Mi�dzynarodowy zlot singli".

"Komputerowa randka z kapitanem Hillem".

"Wyst�py w klubie milioner�w".

Ze wszystkiego skorzysta�a�?

- Nie, tylko z randki z kapitanem Hillem.

Zobacz, co znalaz�am.

Przepraszam, nie wierz�, �e go przegapi�am

Na prawd� si� ciesz�, �e ci� widz�.
- Ja te�.

Rany, �wietnie wygl�dasz,
- Dzi�kuj�.

Ty te� dobrze wygl�dasz.

W�o�� co� na siebie.

To na jak d�ugo przyjecha�a�?

- Na zawsze.
- A� tyle?

To za d�ugo, moja wsp�lokatorka b�dzie z�a.

- Nie m�wi� o twoim mieszkaniu, Debbie.
Ale o Waszyngtonie.

Wyjecha�am z Ohio na dobre.

Bardzo mi�o by�o mi ci� pozna�, Melindo.

Patrzcie co mnie spotka�o.

Cheryl!

To moja przyjaci�ka z domu,
Melinda Griffin.

Mi�o ci� pozna� Melindo.
- Mnie ciebie te�, Cheryl.

Nie dziw si�, to u niej normalne.

Ale to �wietny facet,
ma wszystko o czym zawsze marzy�am.

Jest bogaty, silny, wra�liwy,
opieku�czy i bogaty.

Poznali�cie si� dwa dni temu.
- Ale za to dog��bnie.

Lester Chadsworth III.

Uczy mnie ksi�gowo�ci.

- Ksi�gowo�ci?

- Podoba mu si� m�j potencja�.
- To mi�o.

Cheryl, masz co� przeciwko,
by Melinda zosta�a z nami, przez jaki� czas?

- Ale� sk�d.
Je�li nie masz nic przeciwko kanapie.

Nie chc� sprawia� k�opotu.
Znajd� jakie� mieszkanie.

- �artujesz, wiesz jakie s� ceny
w tym mie�cie?

Zostaniesz z nami.
- Tak.

Dzi�ki. I jak tylko dostan� jak�� prac�,
dorzuc� si� do czynszu.

Piszesz na maszynie?
- Tak, 80 s��w na minut�.

Mo�e za�atwimy ci prac�.
Obie pracujemy w Pentagonie.

- Pentagonie?
Bardzo bym chcia�a tam pracowa�.

To najbardziej stymuluj�ca praca
w Waszyngtonie.

- Stymuluj�ca?
Jeste�my tylko sekretarkami.

- Niewa�ne, pracujecie dla kraju.

Racja.

Znowu to robi�.

Co robi�?

Mark uwa�a, �e dzi�ki temu spalasz kalorie.

Dobra, uczcijmy to.
Za nowe �ycie Melindy w Waszyngtonie.

Wypij� za to i za trzy "P".
- Jakie trzy "P".

Poca�unki, pieszczoty, pieprzenie.
I za zabaw�.

Jak najwi�cej zabawy.
- Za zabaw�.

I za lepszy rz�d.

Przepraszam.

G�ra?
- Nie, d�.

Dzi�ki Bogu.

Cze�� Melinda, rozmawia�am z szefem,
na pewno znajdzie ci prac�.

Naprawd�? To cudownie,
nie wiem jak ci dzi�kowa�.

- Nie dzi�kuj mnie tylko jemu.
Chod�.

Nie b�d� pracowa� tutaj?

Cze�� Mark, pami�tasz Melind�?

Nie pozna�am pana bez czapki.

Siadajcie prosz�.

Poruczniku Cranston, m�wi kapitan Drysdale.
- Jak ci leci, Mark?

Jest u mnie ta m�oda dama, o kt�rej ci m�wi�em.
Melinda.

Wi�c mo�e przy�l� j� do ciebie.
- Jak wygl�da?

Rozmawiamy przez mikrofon, palancie.

Jego biuro to trzecie drzwi dalej.
Porucznik Cranston.

Dzi�kuj� kapitanie.
- Przyjemno�� po mojej stronie.

Pokazuj� jej miasto,
wi�c dzi� si� nie spotkamy.

Ja te� nie mog� si� spotka�.
- Naprawd�?

Dlaczego?
- Co za r�nica, ty i tak nie mo�esz.

- Gdzie idziesz?
- A ja ci� pytam?

- Przecie� ci powiedzia�am.
Nie musisz wi�c pyta�.

- Niewa�ne.
- B�d� t�skni�.

Studiowa�am nauki polityczne,
wi�c dysponuj� wymagan� wiedz�.

Wyja�nijmy co� sobie, Melindo.

To jest dzia� Informacji Publicznej.

Nasz� g��wn� funkcj� jest
przygotowywanie informacji wartych publikacji.

Ukazuj�cych armi� w pozytywnym �wietle.

I przekazywanie je mediom.

To brzmi r�wnie fascynuj�co.

Poka�� ci co� fascynuj�cego.

M�wi�c w skr�cie, nie jest to ci�ka praca.
Do�� relaksuj�ca.

Je�li wiesz co mam na my�li.

Chodzi o jak najlepsze historie,
kt�re mo�na przekaza� mediom, tak?

Pozw� mnie si� tym zaj��, ok?
- Jasne.

Mog� ci zada� osobiste pytanie?
- Oczywi�cie.

Jeste� m�atk�?

- Nie.

Pomy�ka.

Wi�c Melindo nie przeszkadza ci
praca w weekendy?

Oczywi�cie nie wszystkie.
Tylko gdy to konieczne.

- Nie, mo�e by�.

Ch�opak nie ma nic przeciwko?
- Nie mam ch�opaka.

Taka atrakcyjna kobieta nie ma ch�opaka?

Musisz czu� si� samotnie.
- Ma pan jeszcze jakie� pytania, poruczniku?

Pozw�l �e ci� zapytam Melindo,
co s�dzisz o populacji w Indiach?

- A co z ni� nie tak?

Maj� przeludnienie, wi�c przyda�by im si� chyba
program kontroli urodze�.

I taki maj�. Maj� kliniki,
gdzie ucz� metod kontroli urodze�.

I gdzie rozdaj� �rodki antykoncepcyjne.

Ciesz� si�, �e popierasz kontrol� urodze�.

Jakie metody stosujesz?
- To chyba nie ma zwi�zku...

- To nic osobistego,
tylko rz�dowe procedury.

Je�li nie chcesz odpowiedzie�...

C�, to chyba wszystko.
- Wi�c co mam taraz robi�?

I�� do domu i czeka� na telefon?
- Nie.

We� te komunikaty prasowe,
i do dzie�a.

To znaczy, �e dosta�am prac�?
- Zgadza si�.

15 tysi�cy rocznie,
opieka lekarska i podwy�ki.

To wspaniale, dzi�kuj�.
Powodzenia Melindo.

Na pewno b�dziemy do siebie pasowa�.

Dzi�kuj�.

Sko�czycie si� wreszcie pieprzy�,
kiedy rozmawiam...

Porucznik Cranston?
O czym ty do cholery gadasz?

Generale Kane... to by� tylko...
taki �art.

Nie sir, to si� nie powt�rzy.

- To dobrze.

Dzi�kuj� bardzo.

Jedn� margherit�. Dla mnie te�.
I dla mnie.

Na m�j koszt.

Nast�pna na m�j.

Jestem Sidney, to Michael,
a tamten to Steve.

Ja jestem Debbie, to Cheryl
i Melinda.

Mi�o mi.

Ci�ko si� rozmawia przez ten ha�as.
Nie szkodzi i tak wychodzimy.

Nie widzia�em was tu wcze�niej.
- Cz�sto wychodzimy.

Ale przewa�nie do bardzo drogich
restauracji.

Melinda jest tu pierwszy raz.
Dopiero przyjecha�a.

- Sk�d?
- Z ma�ego miasta w Ohio.

Na po�udniu chodz� wcze�nie spa�.
- A czym si� zajmujecie?

Pracujemy w Pentagonie.
- Czyli powinni�my was zna�.

A czym wy si� zajmujecie?
- Jeste�my prawnikami.

"Casey Hubbell & Smith".

Kt�rzy to z was?
- �aden, to w�a�ciciele, nie �yj�.

Sk�d jeste�cie?

Uwaga, kto� tu celuje w sta�y zwi�zek.
- Przyjeli�my.

Pami�taj on potrzebuje motywacji.

My�la�am, �e mamy dw�ch kawalarzy,
ale jest trzech.

Tak Melinda, powiedz im.

Tak, za trzy "P". Poca�unki, pieszczoty, i...
- Zabaw�.

Och Sidney, nie chc� ju� �y� bez ciebie.

Opowiedz mi jeszcze o twojej matce.
- Zaraz wracam.

- Czekaj, dok�d idziesz?
- Musz� do �azienki.

- Zobacz� ci� jeszcze?
- Zobaczysz mnie jak wr�c�.

Chcia�abym by� prowadzi� moj� spraw�.

Tydzie� temu potkn�am si� na �liskiej pod�odze.

M�j przypadek jest zupe�nie jak ten.

Mason kontra Janowicz. Zbada�am j�.

Co jest z tob�?
- Nic, a co ma by�?

- Co wed�ug ciebie mia�o si� sta�
po przyje�dzie tutaj?

- My�la�am, �e posiedzimy, porozmawiamy,
i poznamy si� lepiej.

Przecie� rozmawiamy.

Ale my�l�, �e mogliby�my si� pozna�
jeszcze lepiej.

Jak nasi przyjaciele.
- Ja tak nie lubi�.

Nie id� do ��ka z kim�
kogo prawie nie znam.

- Nie znasz?
Opowiedzia�em ci histori� mojego �ycia.

Rozw�d moich rodzic�w.
Jak mia�em operacj� w dzieci�stwie.

O alkoholi�mie mojego brata.

Jak zdech� m�j pies.
Jak chodzi�em 5 mil do szko�y.

Przez �nieg.
A ty m�wisz, �e mnie nie znasz?

- Michael, to nic osobistego.
Ja po prostu...

nie wierz� w przypadkowy seks.

Jak my�lisz, czemu B�g umie�ci� nas na ziemi
jako kobiet� i m�czyzn�?

W�a�nie tym mamy si� zajmowa�.
Taki by� bo�y plan.

- Ale nie m�j,
ja chc� robi� co� jeszcze.

Jeste� taka pi�kna, m�wi� powa�nie.
Kto� ju� ci to m�wi�?

Zobacz jaka napieta jest twoja szyja.

Pozw�l zrobi� sobie masa�.

Mojej szyji nic nie jest, Michael.

Mog� poczyta� ci z d�oni,
sp�jrz na t� lini�.

Te jes niezwyk�a...
- Gnieciesz mi r�k�.

Jeste� ranna?
Zaraz temu zaradzimy.

Nigdy si� nie poddajesz?
Dziwi� si�, �e mieszkasz sam.

Po prostu mi zaufaj.

Zrobi� dla ciebie wszystko.

Witam, musz� naprawi� maszyn� do pisania.
Nie dzia�a.

Dwa tygodnie?

To niedorzeczne, pracuj�
w Publicznej Informacji.

Tak.

Oficjalne zg�oszenie usterki?
W trzech egzemlpa�ach?

Tak, rozumiem.

Przepraszam poruczniku, ale zg�osi�am
napraw� maszyny do pisania.

Mog� co� robi� mi�dzyczasie?

Na co tylko masz ochot�.

Cze�� Melinda.

Wychodz�, wszystko w porz�dku?
- Tak, tylko chcia�am u�o�y� akta.

- Mo�esz zrobi� sobie przerw�.

- Przerw�? My�la�am, �e to wa�ne.

- Wa�ne Melindo, s� wzajemne relacje.

Usi�d� na moim krze�le.

Aby wszystko dzia�a�o sprawnie,
musimy by� jednym zespo�em.

Jeden na wszystkie
i wszystkie na jednego.

To najwa�niejsza zasada, zgadzasz si�?
- Zgadzam.

Jeste�my ameryka�sk� dru�yn�
Departamentu Obrony.

Jeste�my jak "Diabelscy kowboje".

Ja jestem rozgrywaj�cym, a ty...
jeste� w obronie.

Musimy pozna� si� nawzajem.

By m�c dopasowa� i zsynchronizowa� prac�
dwojga cia�.

By dzia�a�o jak jedno. Rozumiesz?
- Tak.

Dobrze.

Musisz odbiera� wysy�ane sygna�y.
- Pan jest szefem.

Kiedy rzucam pi�k�, ty j� �apiesz.
- Tak.

A jak ja z�api�,
mocno z�api�.

Jak w futbolu, rozumiesz?
- Nigdy nie gra�am, ale sprawdzaj�c akta...

Zostaw te akta.

M�wi� o grze, m�wi� o �apaniu.

�apaniu pi�ek

Wys�a� sygna�. 1, 2, 3.

Co powiecie na chi�ski wiecz�r?

A ty Melinda?
- Mo�e by�.

Mog� was o co� zapyta�?
- Jasne.

Wszyscy tutaj tak pracuj�?
- To znaczy?

Moja praca w�a�ciwie polega
na nic nierobieniu.

U�o�y�am akta i wys�a�am materia�y
do Roldexu.

Ale g��wnie sp�dzam czas na bronieniu si�
przed seksualnym maniakiem.

- A czego si� spodziewa�a�?
- Chyba czego� innego.

- Spokojnie Melindo, nie pracujesz dla rz�du.

- Chyba nikt dla niego nie pracuje.

Co si� dzieje?

Znikn�y. Wszystkie informacje na temat
rosyjskiego systemu obrony,

po prostu znikn�y.

- Wszystkie?
- Te z komputer�w.

O liczbie ich okr�t�w podwodnych
na atlantyku.

Rozmieszczenie wojsk w Europie Wschodniej.
Mam tego do��.

M�wi� ci, to robota szpiega.

Sprytnego i �wietnie przeszkolonego.

- Podw�jnie sprytnego.

Kto� tak pozbawiony skrupu��w jak ty,
nie powinie u�ywa� takich s��w.

A teraz s�uchaj, to �ci�le tajne.

Nie mo�e by� �adnych przeciek�w.
- Absolutna poufno��.

- To dobre, podoba mi si�.
Absolutna poufno��.

S�ysza�em, �e kto� zesz�ej nocy
wyczy�ci� komputerowe archiwum.

- �artujesz.
- Nie �artuj�.

Wypieprzy�o wszystkie informacje
na temat rosyjskiej obrony.

- Kto to m�g� zrobi�?
- Chytry zdradziecki kret.

Hej, jak leci?

Kiedy zobaczy�em �e nie dzia�a,
przypomnia�em sobie...

�e mia�em tak� sam�.

Wielkie dzi�ki.

Wiesz co si� sta�o w komputerowym archiwum?
- Nie, co?

Jaki� szpieg si� w�ama�,
i wykasowa� wszystkie informacje,

o rosyjskiej obronie.

- To straszne.

Absolutna poufno��.

Gdyby maszyna nawala�a,
zawo�aj mnie.

Hej Melinda!
- Debbie, ju� s�ysza�am te straszne wie�ci.

Jaki� rosyjski szpieg w�ama� si�
do komputerowego archiwum,

i wykasowa� dane.

- Wiem, manikiurzystka mi o tym opowiada�a.

Nie przejmuj si�,
nie mamy na to wp�ywu.

Za to ja pozna�am w�a�nie najs�odszego faceta.

- Co?
- Czeka� w moim gabinecie na Drysdela.

Jest majorem, w�a�nie wr�ci�
z Zachodnich Niemiec.

Prowadzi� �wiczenia w bazie we Frankfurcie.

Jest �onaty od 8 lat i ma dw�jk� dzieci.

Ale chce zostawi� �on�,
nie jest z ni� szcz�liwy.

Ona jest ozi�b�a, od lat nie mia�a orgazmu
i doprowadza go do sza�u.

Jest te� okropn� gospodyni�.

I za ka�dym razem gdy wraca do domu
ona ma lok�wki we w�osach.

Jest wysoki i mamy podobne zaintersowania.

Oboje lubimy p�ywa�
i chodzi� na d�ugie spacery...

Tyle si� dowiedzia�a�,
kiedy czeka� w twoim gabinecie?

- Drysdale sp�ni� si� jakie� 5 minut.

Debbie, czasami trudno w to uwierzy�.

�wietnie, zaraz b�d�.

Porozmawiamy p�niej na si�owni.

Je�li do tej pory z nim nie uciekniesz.

To bardzo wa�ne.

Trafi do sztabu, g��wnych wiadomo�ci i Pentagonu.

"Drogi pu�kowniku Rogers.

Mistrzostwa armii w p�ywaniu.

Nie mog� si� odby� w Camp Drummond tego roku.

Poniewa� nie maj� tam basenu.

W zwi�zku z tym armia zdecydowa�a,

�e mistrzostwa odb�d� si� w Fort Culver.
Gdzie maj� basen."

Poruczniku, nie mog� si� skupi�,
gdy pan tak robi.

Skup si� na zespole, Melindo.

Mam to panu przeczyta�?
- Nie.

Najwa�niejszy jest podzia� r�l,
by ka�dy robi� swoje.

To nam pozwoli zwi�kszy� szanse.
I osi�gn�� sukces.

Pod tym ubrankiem musisz skrywa�
wspania�e cia�o.

Mi�kkie i j�drne w dotyku.

Poruczniku Cranston.

Zatrudni� mnie pan w roli sekretarki.

Zakres moich obowi�zk�w obejmuje,
pisanie na maszynie,

dbanie o akta, odbieranie telefon�w,

i reszta rutynowej pracy biurowej.

Natomiast ca�owanie i obmacywanie mnie,
nie nal꿹 do tej kategorii.

Jak b�dzie pan got�w doko�czy� ten list,
b�d� na zewn�trz.

S�ysza�am, �e Paul jest na ciebie
bardzo z�y.

- On na mnie?
To ja jestem w�ciek�a na niego.

Musisz uwa�a� co robisz.

Tak� prac� bardzo trudno zdoby�,
a bardzo �atwo straci�.

- Wiesz co on zrobi�?

W trakcie dyktowania listu
z�apa� mnie za pier�.

- Mnie m�g�by �apa� kiedy zechce,
to taki fajny misio.

- Cheryl, to moja praca,
nie mog� tak pracowa�.

Jest moim szefem, nie ch�opakiem.

Nigdzie si� z czym� takim nie spotka�am.

Melindo, my nie jeste�my "nigdzie".

Tylko w stolicy Stan�w Zjednoczonych.

To ci nie b�dzie potrzebne.

Masz tu pewne obowi�zki,
kt�rych chyba nie rozumiesz.

I nie mam tu na my�li parzenia kawy.

- Mog� co� jeszcze dla pana zrobi�?

- Tak, rozbieraj si�, i to ju�.

- Co?

Baczno��!

Porucznik Cranston woli, by� nie przychodzi�a
w przysz�ym tygodniu.

Wi�c na koniec tygodnia
mo�esz odebra� wyp�at�.

Panno Perkins, chcia�abym wyja�ni�.
- To nie b�dzie konieczne.

- To nie moja wina.
- Nigdy nie jest, prawda?

To by�oby wszystko.

Wezm� klucz do �azienki, je�li mo�na.

- Przynios�.

Tym si� zajmujesz od samego rana?

- Nie, to m�j kostium na weekendowe przyj�cie.

Patrzcie na to?

- Oczym ty m�wisz?

Bal maskowy u "Cassie Hubbel & Smith"

- Oni nie �yj�.
- Wiem.

Prawnicy kt�rych sptkali�my je urz�dzaj�.

Michael ju� ci wybaczy� rozbit� g�ow�.

- Jak mi�o, lepiej niech
nie odwo�uje karetki.

Co jej jest?
- Dzisiaj j� zwolnili.

Co, nie chcia�a� udawa� je�ca wojennego?
- Je�ca wojennego?

- Bawi si� w to ze wszystkimi sekretarkami.

Tylko tak mo�esz zadowloli� porucznika.

W ka�dym razie musisz przyj�� na przyj�cie,
w pi�tek wieczorem.

Musz� si� przebra�.

Chyba w�a�nie wymy�li�am,
jak mo�esz odzyska� prac�.

Odbij pi�k�.
- Jak?

- Z�o�y� pozew do kancelarii martwych prawnik�w
o seksualne molestowanie?

- Daj spok�j.

Jednego, czego Cranston nie lubi,
to gdy dziewczyna przystawia si� do niego.

On zawsze musi by� panem twardzielem.
Ma �wira na tym punkcie.

Zacznij go molestowa�,
a zrobi si� mi�kki jak pluszak.

Zmienisz go w szczeniaczka

- Nie mog� tego zrobi�, Debbie.
To nie w moim stylu.

- W porz�dku, r�b jak chcesz,
ale jeste� bezrobotna.

Pomy�l o tym.

- Sk�d wiesz, �e on tego nie lubi?

- Zaufaj mi, wiem.

Nie mog� tego powiedzie�.
I nie b�d� mog�a nawet za milion lat.

To nie jestem ja.
- Po prostu udawaj kogo� innego.

Jak Mata Hari, albo Mae West.

- Nie mog� tego zrobi�.
- Mo�esz.

- Nie mog�.
- Musisz. Chcesz odzyskac prac�?

- Tak.
- Chcesz pracowa� w Pentagonie s�u��c krajowi?

- Tak.

- Chcesz da� nauczk� Cranstonowi,
i prze�ama� w�asne l�ki?

- Tak.
- Wi�c mo�esz to zrobi�.

- Mog� to zrobi�.

Poka� mu.

Czy rozmawiam z porucznikiem Cranstonem?
- Zgadza si�.

- Mam dla pana nieprzyzwoity telefon.
Zgadza si� pan op�aci� po��czenie?

- Czy to jaki� �art?
- Nie, to nie �art.

- Bardzo nieprzyzwoity, czy tylko troch�?

- Cudownie nieprzyzwoity.

- Zgadzam si�.

Chcia�abym... powoli ci� rozebra�.

I chcia�abym w�drowa� moim j�zykiem.

Po ca�ym twoim ciele.

Po twoich ramionach,
klatce piersiowej.

Li��c posuwa�abym si� ni�ej
po twoim brzuchu.

A� wreszcie w�a�nie wtedy
wzi�abym go do ust.

I posun�abym si� dalej

Ale nie martw si�, li�� dalej.

W zd�� twojej nogi.

A potem drugiej.

I wtedy wybuchniesz.

A ja wezm� do ust wszystko...
co mi dasz.

Tylko tyle mi powiesz?

Kto m�wi?

- Melinda, pa�ska by�a sekretarka.

Prosz�, b�d� jutro w biurze,
o dziewi�tej.

- Nie mog� si� doczeka�.

To do jutra, ch�opczyku

Drogi pami�tniku, na razie si� po�egnam.

Mi�o by�o nagrywa� to wszystko
przez te lata.

Ale mam przeczucie,
�e b�d� teraz bardzo zaj�ta.

W Waszyngtonie panuje teraz
straszny ba�agan.

Wi�c od jutra mam zamiar zacz��
robi� tu porz�dek.

Melinda?

We w�asnej osobie.
Wystarczaj�co seksownej, poruczniku?

- Tak bardzo seksownej.

- Dobrze.

Lubi� facet�w twardych jak ska�a.

Co si� sta�o?
Nie podoba ci si� jak ca�uj�?

Tylko tyle powiesz?

My�la�am, �e jestem dla ciebie atrakcyjna.

- Nie grasz uczciwie.
- Zrobi�am co� �le?

To ja jestem rozgrywaj�cym, pami�tasz?

Ja wysy�am sygna�y.
- W porz�dku.

Wi�c zacznij rozgrywa�.
Wy�lij sygna�.

Czekam na podanie pi�ki.

Nic nie rozumiesz,
nie mog� tak gra�.

To ja wysy�am sygna�y,
i gramy na moich zasadach.

Siadaj.
- Co?

Powiedzia�am, siadaj.
To rozkaz, poruczniku.

Masz tu korespondencj� od...

1968 roku, to haniebne.

Popracujmy troch�.

- W porz�dku

Sko�czone.

Do��.

- Jeszcze zesz�oroczna korespondencja.

Teraz zagramy w moj� gr�.
Moj� ulubion�.

Je�ca wojennego.
- A tak, je�ca wojennego.

- W�a�nie, spodoba ci si�.
- Naprawd�?

- Tak, w�a�nie ci� schwytali
bliskowschodni partyzanci.

- Tak?
- Dok�adnie.

Interpol przygotowa� akcj� ratunkow�.

Stoj� na jej czele.
Uratuj� ci�.

- W porz�dku, ch�opczyku.
B�dziesz musia� si� postara�.

Licz do 50.

Jeden Mississippi, dwa Mississippi...

Breaker 10-4, tu Pixie.
Dalej Melinda, jeste� tam?

- Tak, poruczniku, musisz mi pom�c.

Robili mi straszne rzeczy.

Chc� mnie poha�bi�.
- Nie pozw�l im.

Pom� mi!

Po�piesz si� poruczniku,
nim b�dzie za p�no.

- Ju� id�, Melindo.
Pomoc jest w drodze.

Uratuj� ci�, gdzie jeste�?

- Ju� mi to robi�. Nie tak mocno!

Ju� tego nie znios�.
Szybciej poruczniku.

Torturuj� mnie.
- Nie, nie pozw�l im.

Gdzie jeste�?

- Jestem na dole.
Na dole.

Zrozumie�e�?

Tak! Chc� tego, tak.
- Nie!

Zabij� wszystkich!

Wydaje mi si�, �e kto� krzycza�
na trzecim pietrze.

Lepiej by pan to sprawdzi�.
- Tak zrobi�.

M�j Bo�e. Sukinsyn.

Kod czerwony.

Wykryli nas!

Rozwali� ich.

W�a�nie tak, sukinsyny.

Kimkolwiek jeste�,
wy�a� z �apami w g�rze.

- Najpierw wypu�cie moj� sekretark�.

Macie j� zwolni�.

Mamy kolejnego, dawajcie kaftan.

Rzu�cie bro� i oddajcie moj� sekretark�.

- Rzucisz swoj� to my te�.

- Nie negocjuj� z terrorystami.

To moja gra, wi�c rzucacie pierwsi.

- To mo�e rzucimy bro� w tym samym czasie.

Policz� do trzech i odk�adamy.
Gotowy?

- Obiecujecie?
- Objecujemy.

Wiedzia�em, �e ��ecie, oszu�ci.

Dostan� was.

Nie prosz�, pu��cie mnie.

Nie jestem wariatem.
- Wiemy. Pracujesz dla nas?

Tak, w sekcji informacyjnej.

Melinda, ocal� ci�!
Nic im nie m�w!

Za du�o tu kul.

W naro�nik.

Przepraszam.
- Melinda?

- Znamy si�?
- To ja, Michael.

Opowiada�em ci histori� mojego �ycia.

- Tak. Przepraszam ze ten cios.
Wybacz, musz� znale�� Debbie.

- Zaczekaj, mo�e zjemy kolacj�.
Chcesz jeszcze pos�ucha� o moim �yciu?

Debbie, zrobi�am to, zgra�am w jego gr�.
- To co tu robisz?

- Postanowi�am wpa��.
- Podoba mi si� tw�j kostium.

Kto to by�?
- To major Magnus, szef wywiadu wojskowego.

- Ten major? To na razie.

Przepraszam, pragn� ci�.

Uwa�am, �e jeste� najpi�kniejsz� kobiet�
jak� widzia�em.

- Dzi�kuj�.
- Nazywam si� Abdul Undine

- Mi�o mi.
- Jestem bezpo�rednim m�czyzn�

By�bym zaszczycony gdyby�
towarzyszy�a mi po przyj�ciu.

- Ja jestem bezpo�redni� kobiet�.
Zapomnij.

- Mog� zabiega� o ciebie du�o bardziej.
- Naprawd�?

- Mog� da� ci pieni�dze, diamenty,
jachty, dywany, wszystko.

Zr�bmy to kochanie.
- Dobrze.

Ale w basenie.

Przepraszam.

Uwa�am, �e jeste� najpi�kniejsz� kobiet�,
jak� widzia�em.

Ca�y m�j personel nad tym pracuje.

Przeczesuj� akta,
sprawdzaj� ka�dy strz�p kopii zapasowych,

na temat rosyjskiej obrony.

Ile potrwa z�o�enie tego do kupy?

- Nie tak d�ugo.
- Czyli ile?

- Jakie� trzy lata.
- Trzy lata?

Trzeba to wszystko posegregowa�.

- Co przez ten czas zrobimy z Rosj�?
- Pracujemy nad tym.

Dobrze, ile wam to zajmie?
- Kilka lat.

- Co z naszymi satelitami szpiegowskimi?

- Problem w tym, �e nie mo�emy
ich przeprogramowa�.

Ale pracujemy nad pewnym planem.

Wy�lemy nowe satelity
i dostaniemy wszystko co chcemy.

- Dobrze, ile to potrwa?

- Kilka lat, nim wszystko przygotuj�.

To katastrofa.
- Wiem o tym.

Musi by� co�, co mo�emy zrobi� teraz.

Ju� pewnie nigdy nie zasn�.
- Ja te� nie.

Teraz �a�uj�, �e jestem odpowiedzialny za bycie

odpowiedzialnym patriot�.

Dwa razy powiedzia�e� �odpowiedzialny�.

- Oczywi�cie, przy kim� tak odpowiedzialnym jak ja,

nale�y tego s�owa u�ywa� dwukrotnie..

Panie majorze.
- Tak?

- Mam dla pana poufne materia�y.

- Naprawd�?

- Sk�d pani wiedzia�a?

Biuro majora Magnusa.

M�wi Melinda, nowa sekretarka.

Major jest w�a�nie zaj�ty.

Na pewno b�d� mog�a pom�c.
Mam dost�p to tajnych danych.

Przykro mi agencie Bluedevil,
ten kod jest nieaktywny.

Prosz� sprawdzi� kod dost�pu
z nowego pakietu.

Tak, poinformuj� majora.

Sir, jest tu korpus prasowy.
Mog� wej��?

- O, tak.

Zaraz tam b�d�.

Prosz� tutaj.

Kto idzie?
- Korpus prasowy, sir.

Byli um�wieni o 10;00.

O 10;00.

A wi�c przyjm� ich.

Majorze Magnus, czy to prawda,
�e pentagon

utraci� tajne dane na temat Rosji?

Tajne dane? Ale� sk�d?

Mamy prawo wiedzie� o wszystkim,
co si� dzieje za tym biurkiem.

- Nic za tym biurkiem si� nie dzieje.

Jest pan badzo spi�ty,
czy co� pana niepokoi?

- Nie, nie, wszystko jest w porz�dku.

Ostatnio wojsko wci�gn�o
ten kraj w wielk� afer�.

Nie jest pan w dobrej formie majorze.

Zdaje si�, �e oficerowie zbyt du�o czasu
sp�dzaj� za biurkiem.

- Ale ja lubi� moje biurko.

Chcieli�my si� dowiedzie�, co si� sta�o
z archiwum komputerowym pentagonu?

- Bzdury.

- Jak mamy to przekaza�
ameryka�skiej opini publicznej?

Przepraszam pa�stwa, ale pan major
jest dzi� niedysponowany.

Zdaje si� silnie reagowa� na co�...

co m�g� zje��.

Jutro po po�udniu na pewno odpowie
na wszystkie pa�stwa pytania.

Teraz prosz� wybaczy�.

Prosz� nie wstawa�, trafimy do wyj�cia.

��cz� z biurem Melindy Griffin.

Melinda chce by je ost�plowa�.

Melinda pyta o dane z komputera.

To s� raporty dla Melindy.

Je�li my�lisz, �e mo�esz zmieni�
panuj�ce tu zasady pracy, m�oda damo.

To tak si� nie stanie.

- Panno Perkins.

Je�li kto� tu rozdziela funkcje.
Lub zatrudnia.

To jestem to ja.
- Wiem.

Obowi�zuje tu �a�cuch dowodzenia.

I nie pozwol� by zosta� zerwany.

Biuro pu�kownika Briana.

W tej chwili jest zaj�ty.
Mo�e ja b�d� mog�a pom�c.

Pentagon ma swoje standardowe procedury,

i najwy�szej klasy personel.

Z�o�ony z najlepszych ekspert�w na �wiecie.

Wola�abym teraz nie przeszkadza�
genera�owi Drake.

Ja pom�wi� z Sekretarzem Stanu.

Ostrzegam ci�, m�oda damo.

Nigdy wi�cej tego nie r�b.

Tak senatorze,
teraz potrzebujemy tych informacji.

Genera� Watson i ja jete�my w drodze.

Bergen mi si� nie podoba.

Genera� Watson. Nie mog� uwierzy�,
jak wysoko zasz�a�.

- Ty te� by� mog�a, gdyby� chcia�a.

- No nie wiem,
mo�e kt�rego� dnia.

Uwa�aj jak jedziesz, palancie.

- Najpierw naucz si� je�dzi�.

- My�lisz, �e cofam po raz pierwszy?
- B��d to ja cofa�em.

Melinda, powiedz temu dr�galowi,
kto cofa� pierwszy.

- Nie wiem, nie widzia�am.

Czy my si� nie znamy?
- Przychamuj, kolego.

My�lisz, �e urodzi�y�my si� wczoraj?

Ashtabula.
- Zgadza si�, Ashtabula. Jak leci?

Jak leci?
- �wietnie, a u ciebie? Co robisz w Pentagonie?

Odpowiada za wypadki drogowe.
Mog� zobaczy� prawo jazdy?

Pracuj� tu.
- Nie �artuj, to �wietnie.

Liczy�em, �e ci si� uda.

No jasne, b�dziesz p�aci� za szkody

Slater?
- Zgadza si�, Bill Slater.

Ty te� mi wygl�dasz znajomo.

- To w�a�ciwie by�a moja wina.

Nic si� nie sta�o.
Chod�my, bo si� sp�nimy do opery.

- Opery? Debbie, przecie� my...
- Debbie Ross.

Znasz Debbie?
- Tak, to ona zabra�a mi spinki.

C�, chcia�am ci j� odda�.
- Mo�esz zatrzyma�.

Na prawd� chcia�abym z tob� wyj��,
ale mam randk�...

- Nie szkodzi, wychodz� dzi� z Melind�.

- Powa�nie?
- Powa�nie.

Wspaniale si� bawi�am.
- Ja te�.

B�dziemy musieli to powt�rzy�.

- Mo�e napiliby�my si� kawy?

- Raczej nie.

Jest p�no, a ja rano wstaj�.

Lubi� ci�.

Chc� ci� lepiej pozna�.

Zadzwonisz?
- Tak.

Rozczarujesz mnie,
je�li tego nie zrobisz.

- Zadzwoni�.
Dobranoc.

Generale Kane.
- Dzi�ki Bogu �e pani jest.

Nie wiem co mam robi�.

- W czym problem, sir?

- To kluczowa sprawa w kwestii
bezpiecze�stwa naszego kraju.

- Naprawd�?

Wed�ug naszych danych jest pani
najbardziej kompetentnym,

i zaufanym pracownikiem Pentagonu.

- Dzi�kuj�, sir.

Nie mo�esz pisn�� s��wkiem
o tym co ci powiem.

To �ci�le tajne informacje,
panno Griffin.

- Mo�e mi pan ufa�, nie pisn� s��wka.

Dwa miesi�ce temu jaki� szpieg
w�ama� si� do sali komputerowej,

i wykasowa� wszystkie dane
o rosyjskich systemach obronnych.

- Tak to straszne, s�ysza�am o tym

gdy mi naprawiali maszyn� do pisania.

- Oni te� wiedz�?

Prasa zadaje pytania.

Nie powinien pan, generale.

Musz�, mam powa�ne k�opoty.
I potrzebuj� pomocy.

Prosz� wygodnie usi��� i si� zrelaksowa�.

Co mam teraz zrobi�?

Pewnie odbior� mi gwiazdki.

Ju� wiem, sir.
Prosz� pos�ucha�.

Musz� mie� zaproszenie na jutrzejsze przyj�cie,

dla rosyjskiego ambasadora.

- Oczywi�cie, co pani chce.
Dzi�kuj�.

No Boris, wygl�dasz zdrowo.

Musisz mnie przedstawi�
tej pi�knej kobiecie.

Przedstawiam ci pann� Melind� Griffin.

Melindo, to pan Boris Nabokov,
rosyjski ambasador.

To dla mnie wielka przyjemno��
pozna� tak niezwyk�� istot�.

- Dzi�kuj� panie ambasadorze.

A to moja sekretarka Tania,
o nazwisku zbyt d�ugim,

by je tu wymawia�.

Mi�o mi.

Powiedz Boris, to prawda,
�e kilku waszych uciek�o

z baletu Bolszoi podczas tutejszych wyst�p�w?

- Prosz�, dzi� nie czas na biznes,
tylko na przyjemno��.

Mo�emy posun�c nasze wzajemne relacje
o du�y krok naprz�d.

Boris, poznaj mojego przyjaciela.

Znakomity szachista.

Widz�, �e wpad�a� w oko mojemu szefowi.

�wietnie m�wisz po angielsku.

A tak�e francusku, hebrajsku,
maroka�sku, w�osku,

w j�zyku migowym i imprezowym.

- I jeste� sekretark�?

Ale te� doradc� politycznym, astrolo�k�,
orientaln� masa�ystk�,

trenerk� tenisa i seksualn� instruktork�.

- Seksualn� instruktork�?

- Wszyscy rosyjscy dyplomaci
maj� seksualne instruktorki.

To znaczy, �e ty nie �wiadczysz
takich us�ug...

dla swojego kraju?

- Cz�sto daj� wskaz�wki, ale przewa�nie

pracuj� za biurkiem.

- Pewnie za niez�e napiwki.

Mamy wiele wsp�lnego,
powinny�my si� lepiej pozna�

- Oczywi�cie.

Nawet je�li rozwalicie pociskami
zachodni� europ�.

Nadal naszymi was dopadniemy.

A w�a�ciwie wszyscy chcemy tego samego.

Chyba nie zaprzeczysz?
- Tak, oczywi�cie.

- Co takiego?
- Znaczy, �e ja...

- �e si� z nami zgadzasz?

To czemu nie zaakceptujecie naszej
opcji zerowej?

- Je�li Melinda b�dzie t� opcj�...

- Na pewno zgodzi si� na wszystko,
w s�u�bie krajowi.

Jest prawdziw� patriotk�.

- W takim razie jestem za tym.

To znaczy, �e poprzesz rozbrojenie,

i ropoczniecie demonta�
europejskich instalacji,

je�li zrobimy to samo?

- Porozmawiam z premierem jeszcze dzi�.

Ale musz� sprawdzi� co powie Melinda.

Zako�cz� dla ciebie zimn� wojn�, Melindo.

- By�oby �wietnie, panie ambasadorze.

W���nie si� dowiedzia�am,
�e zasady panuj�ce w Pentagonie,

s� takie same jak na Kremlu.

Zaproponowa�em dla ciebie
sko�czy� zimn� wojn�.

- Dra�ni si� pan ze mn�, a to nie�adnie.

- M�wi� powa�nie.
Le� tej nocy ze mn� na Bermudy,

a wycofam te g�upie pociski z Europy.

- To niemo�liwe,
musz� jutro i�� do pracy.

- �adne Bermudy.
M�wi�am ci,

ameryka�skie dziewczyny nie s�
tak wyzwolone.

Czyli �adnych Bermud�w,
to mo�e chod�my do mnie.

- Chwileczk�, mo�e dam panu numer,
a pan do mnie zadzwoni...

i zjemy razem �niadanie.

Na czym mog� napisa�?

Gdyby towarzysz Chruszczow ci� zobaczy�,
ju� by nie wypu�ci�.

Wygl�dam dobrze?
- Fantastycznie.

Wygl�dasz �wietnie, id� ju�.

- Wiem, po prostu my�l�,
�e Bill jest wyj�tkowy.

- Zawsze wiedzia�am, �e jest uroczy.

Gdzie ci� zabiera

- Pozwiedza�.
- Na randk�?

Niekt�re kobiety cieszy
obecno�� m�czyzny.

Bez szastania pieni�dzmi

- Te� tak mia�am.

Gdyby dzwoni� ambasador,
niech zostawi wiadomo��.

My�lisz, �e Lester
zabra�by mnie pozwiedza�?

No chod�, zamykaj� za 20 minut.

- Tyko w�o�� teczk� do baga�nika.

Co si� dzieje?

Kim jeste�cie?

Pu��cie mnie.

Pomocy!

Dobry wiecz�r, Melindo.
Ciesz� si�, �e ci� widz�.

Teraz chcia�bym by� zaspokoi�a
moje voyeurystyczne upodobania.

Prosz�, zdejmij buty,
i poka� mi swoje stopy.

- Nie s�dz�, ekscelencjo.

Prosz� bez tytu��w,
m�w mi Boris

Mo�e poka�esz mi ramiona?

- Nie ma szans Boris.

To mo�e kawa�ek brzucha?

- Za jak� dziewczyn� mnie bierzesz?

My�l�, �e wiesz,
�e oboje to wiemy Melindo.

Poka�� ci.

Jak ci sie podoba m�j str�j?
- Czaruj�cy.

Lubisz, gdy m�czy�ni patrz�
jak si� rozbierasz?

Mog� to zorganizowa�.

- Nie trzeba, ale dzi�kuj�.

Chcesz powiedzie�...

Co w�a�ciwie chcesz powiedzie�?
Droczysz si�?

Szybki jeste�, Boris.

Mam nadziej�, �e mnie zadowolisz.
Bo widzisz...

Musz� ci co� wyzna�.

�aden Amerykanin nigdy nie zdo�a�
mnie zaspokoi�.

- Co za wstyd, Amerykanie to takie cioty,
brak im jaj.

- Smutne, ale prawdziwe.

Amerykanie mog� to robi�
przez dwie, mo�e trzy godziny jednej nocy.

Ale prawdziwy rosyjski Kozak
nawet przez...

10 czy 11 godzin
nie pozwoli mi doj��.

Przypominasz mi Kozaka, Boris.

- O ilu m�wi�a� godzinach?

- Nie chodzi tylko o czas,
ale i g�o�no�� czy zasi�g.

- Zasi�g?

- Przecie� to dla ciebie �aden problem.

Wiem, �e wszystkie ruski
maj� tam lufy czo�gowe.

- Nie zawsze to m�oty,
czasem sierpy.

- Nie martw si�.
Jetem pewna �e potwierdzisz w pe�ni,

swoj� reputacj�.

To m�j nast�pny punkt Kevin.

Musimy przyj�� za�o�enie, �e uprowadzili j� Rosjanie.

Cho� na razie traktujemy to
jako mo�liwo��.

Niekoniecznie prawdziw�.

- Poniewa� istnieje mo�liwo��,
�e tylko

podszywali si� pod Rosjan.

Staraj�c si� zrzuci� na nich win�.

Zam�wmy jeszcze awokado i pomidory.

- Prasa nie mo�e si� dowiedzie�,
p�ki nie mamy pewno�ci

kto za tym stoi.

M�wi�em �adnego tu�czyka.

Zamawia�em szynk� i ser.

Chcia�bym ujrze� te twoje skarby.

Zdejmij, prosz� ubranie.

- Nie jestem tania, Boris.

- Wi�c podaj swoj� cen�.

- To tajemnica.

- Jak mi nie powiesz,
sk�d b�d� wiedzia�.

- T� tajemnic� ty
musisz wyjawi� mnie.

- Tobie?
Nie rozumiem.

- Je�li mam zdj�� t� bluzk�...

i pokazac ci najj�drniejsze cycuszki
w tej strefie czasowej.

Zdejmij.

Ile macie na atlantyku
okr�t�w j�drowych?

- To tajne,
nie mog� ci powiedzie�.

Teraz rozumiem.

Nie mog� powiedzie�.
Mam zapiecz�towane usta.

- Jak badzo?

- Bardzo.

- Nic nie da si� zrobi�?

- Ani troch�.

Ile okr�t�w...

Ile okr�t�w j�drowych?

60

Wi�c ona mo�e zna� jakie� tajne informacje,

kiedy pracowa�a dla Pentagonu.

- Rosjanie i tak wszystko wiedz�.

- Mo�e to zazdrosny kochanek?
- Albo jaki� zboczeniec.

Zanim �ci�gn� majteczki,
musisz zobaczy� t� par� n�g,

i przekona� si� dok�d prowadz�.

- Bardzo chc� je zobaczy�.

Podaj lokalizacj� stacji radarowej
�ledz�cej nasze bombowce.

- Nie mog� ci tego powiedzie�.
Po moim trupie.

- Nie?

- Nigdy...

Nowa �ci�le tajna instalacja.

Gdzie jest?

Prosz� bardzo.

W Jarkucku na Syberii.

My�l�, �e to mogli by� Rosjanie,

by sabotowa� ca�� moj� operacj�.

- M�wisz powa�nie?

Tu jest majonez, a m�wi�em,
�e go nie chc�.

Nienawidz� majonezu.

Na pewno znasz kod dost�pu,
do wojskowego komputera na Kremlu.

- Nie mog�.

Nawet gdyby� mnie razi�a pr�dem.

Albo przypala�a papierosami.

Tego nie mog� powiedzie�.
Nigdy.

- Nie chcesz spr�bowa� mi�kkiej, s�odkiej...

Kod dost�pu do wojskowego komputera.

W�a�nie.

Kod dost�pu.

To data urodzin Karola Marksa.

Mog�a szpiegowa� dla CIA.

Rosjanie to odkryli
i trzymaj� j� jako zak��dnika.

Wymieni� j� za jednego z trzymanych u nas

ich szpieg�w.

Mamy ich kilku, prawda?

- Tak, ale �adnego z takimi cyckami.

Teraz czas si� rozgrza�.

- My�la�am �e ju� to zrobili�my.

- Mam tu swoje zabawki.
- To fajnie.

Zabawmy si�.

Na co masz ochot�?
- My�l�, �e na to.

Uwielbiam ostre zabawy.

Amerykanki s� takie perwersyjne.

No chod�.

Zap�acisz za to moja ma�a caryco.

Co si� sta�o z woln� mi�o�ci�?

To lubi�.

- Zgoda, Boris.
Niech ci b�dzie.

- Co ty robisz?
- Wracam do domu.

Pomocy.

Witam panowie.

Prosz� bardzo.

Ostatnio by�am do�c zaj�ta,
prowadz�c rozpoznanie.

Przyjaci�ki pomog�y mi skopiowa�
w trzech egzemplarzach,

wszystkie utracone informacje
z naszych komputer�w.

- Ponadto opracowa�y�my strategi�
sparali�owania

rosyjskiego systemu radarowego.

�ledz�cego nasze bombowce.

- Manewr ten ma 100% skuteczno��.

Dysponujemy ch�tnym personelem i gwarancj�

braku odwetu za strony Zwi�zku Radzieckiego.

- Celem jest...

Jarkuck na Syberii.

Dimitri.

- Tylko tyle masz do powiedzenia?

Nie zajmiesz si� czym� innym?

- To ju� 7 lat, 9 miesiecy,
i 22 dni.

7 lat, 9 miesi�cy, i 22 dni
bez kobiety.

Ty nawet nie wiesz.
- Sko�cz ju�...

Co to jest?

- Pewnie pingwin.

- Pingwin, a mo�e mi� Koala.

Trzeba sprawdzi�.

Mamy problem, Vladimir.

Czekaj, przybli��.

To chyba inwazja.
Wsz�dzie spadochroniarze.

Na ducha Lenina, ju� jeste�my martwi.

Oni s� wsz�dzie.

O m�j...,
- Co si� sta�o?

- W�a�nie o tym marzyli�my.
- O ataku?

Tylko sp�jrz na te cycki.
- Poka�?

Niebo jest ich pe�ne.
- Zalewasz.

Ta b�dzie moja.
- Prosz�.

Kocham ci�.
- B�agam, Dimitri.

Musz� zobaczy�.

Ja chc� blondynk�.

- Zabieraj te �apy.

Ameryka jest pi�kna.

I co, mamy strzela�?

- Nie, najpierw musimy to sprawdzi�.

Rzucam t� robot�.
- Ja te�.

Dobry wiecz�r.

Oficjalnie og�oszona przez Pentagon
pasywna akcja,

o kryptonimie "Podniebne Bobry",

okaza�a si� nad wyraz skuteczna.

Najwyra�niej operatorzy radar�w
w ca�ym Zwi�zku Radzieckim.

W tajemniczych okoliczno�ciach
porzucaj� swoje stanowiska.

Wielu pyta o powody ich zachowania.

Oto kolejna, pozornie niezwi�zana,
ale zaskakuj�ca

depesza z Bia�ego Domu.

Prezydent zwr�ci� si� do Kongresu
o zatwierdzenie

nowego cz�onka gabinetu.

Wygl�da na to, �e b�dziemy mie�
pierwsz� kobiet�

na stanowisku Sekretarza Obrony.