All language subtitles for Odpad mestos mrt.(2012)

::PROJECT HAVEN MOVIEZ::
::PREZENTUJE::

film na podstawie sztuki
Wernera Fassbindera

�MIE�, MIASTO, �MIER�
w przek�adzie titi

re�yseria
Jan H�ebejk

Entliczek, p�tliczek,
stoliczek r�owy

ja ci m�zg
wyrucham z g�owy.

Entliczek, p�tliczek,
emy-bemy

zaraz pizd� odnajdziemy.

Ma takiego ma�ego kutasa,

�e m�g�by babk�
pieprzy� w ucho.

Nic nie szkodzi.

Odpowiednie k�amstwo

jest jak �wie�a rosa
na S�dzie Ostatecznym.

Drodzy pa�stwo!

Czym by�aby prawda
bez k�amstwa?

Tylko kolejnym k�amstwem.

Bo�e m�j�

Ale� pi�knie by�oby�
umrze�.

Wygl�da to ca�kiem prawdziwie.

Mog�abym si� w przysz�o�ci
doskonali� w umieraniu.

M�j bo�e, �mier�

�mier� jest najlepsza
ze wszystkiego.

Ona jest pi�knem pi�kna.

Zawsze najch�tniej
my�l� o �mierci.

Umieranie wysokiej jako�ci �
to ma przysz�o��.

W ostatecznym rozrachunku

nie ma �adnej.

M�j bo�e, �mier�

O �mierci
cz�owiek ow�adni�ty g�upot�

zawsze w �yciu zapomni.

No co?!

Co jest, przeszkadzam ci?

A ty gdzie pracujesz? Za ile?

Praca jak ka�da inna.

Na ksi�yc nie polec�,
ale przynajmniej nie wyrywam zasi�k�w.

Ka�dy potrzebuje forsy, nie?

Ja sprzedaj� swoje cia�o.

A ono tanie nie jest.

Co sprzedajecie wy,
�porz�dni ludzie�?

Ca�y czas po�wi�cacie
wkurwiaj�cej was pracy,

a nie sta� was
na g�upie manicure.

Wykorzystuje was byle kretyn,

bo liczycie od lat dziesi�ciu,
�e w ko�cu si� rozwiedzie,

a wy nie b�dziecie
czu�y si� jak dziwki.

Niekt�re zdesperowane laski

wszystko zrobi� dla iluzji
normalnego zwi�zku.

Pozwol� si� bi�, szanta�owa�
i wykorzystywa� za darmo.

Dlaczego?

Nauczcie si� liczy�.

Nie mam wprawdzie
sta�ej pensji,

ale zarabiam wi�cej ni� wy w pracy �
a robi� to dla kasy.

Osiem tysi miesi�cznie a sze��dziesi�t
to jednak r�nica.

Klient p�aci 2500 za godzin�,
na p� to 1250.

Plus dodatki:

za ca�owanie, za anal,
za oral, bez gumy,

za spuszczenie si� do ust,
za l�ejsze sado-maso�

A dodatkami si� nie dziel�.

Wyliczenia bywaj� zawodne,
przyznaj�.

Czasem ca�y dzie� nie mam nikogo,
ale miewam i dziesi�ciu w jedn� noc.

Czasem czuj� si� jak McDonald.

Misjonarz, w dup�, tygodnie japo�skie,
ca�a stara Ameryka.

Zale�y od sezonu.

Zwyk�a, monotonna praca.

Ty�ek rozbi� jak kawa� schabu,
knura pogna� lasem, co� pomrucze�,

miejsce pracy wytrze�
mokr� szmatk� i za�atwione.

Spadaj, ty chciwy �ydowino.

Od razu powiedzia�am matce,
co robi�.

Odrzek�a: �To twoja walka.

Nie ciesz� si�, ale przynajmniej
b�dzie ci si� powodzi�.

A ty co? Zabawimy si�?

- Masz ochot� na numerek?
- Chcesz haszysz?

Gdyby tak nada� imi� desperacji �
na tym mo�na by zbi� fortun�.

Ale m�czyzna og�lnie si� nie pieprzy.
Siedzi w domu, w ciepe�ku.

Na �onie rodziny
opowiada dzieciom bajki

o czarownicach
i z�ych rusa�kach.

Moment,
co ja tu w og�le robi�?

Rozbieram si�, popisuj�,
pokazuj� go�y ty�ek.

A wy mi jeszcze
za to p�acicie.

No, to ile?

Ile zap�acisz dzi� wieczorem,
�eby� m�g� mnie ogl�da�?

Ile my�lisz, �e na tym zarobi�?

Chcecie ogl�da� super cycki
tej zajebistej laski,

cierpi�cej, o ile to mo�liwe,

brzemi� na swych biodrach
d�wigaj�cej Marii Magdaleny.

Dzieci z aspektem duchowym
i potencja�em dramatycznym,

t�skni�ce za bohaterem,
kt�ry zd��y wyrwa� je ze snu �mierci.

I ostatecznie
wszystko sko�czy si� dobrze.

Ojciec mawia, �e kapita�
to kura znosz�ca z�ote jaja.

A gdzie jest ten kapita�,
pytam?

Domy? Co tam domy!
Ca�e ulice, to jest to, m�wi�!

Haruj�, i pieprz� si�,
i wci�� si� pieprz�!

I co z tego mam?
Stercz� na mrozie i marzn�.

Nie skar�� si�, taka prawda.
Stwierdzam fakt.

Grunt to za du�o nie my�le�.
Kto pyta, nie b��dzi.

Tylko debil nie zna
w�asnych ogranicze�.

Nie zawsze konamy ze szcz�cia.

Co, chcesz numerek?

Chce w ko�cu kto� numerek?
Mo�e ty?

Jak leci?

Dok�d teraz, moje panie?

- Nie bij!
- Kto ci� bije?!

Kto kocha, ten bije, nie?

- Niby �e mnie kochasz?!
- Bij� ci�, bo ci� kocham!

Tak, mog� ci� kocha�
ca�y dzie� i ca�� noc.

I zn�w ca�y dzie�. Ile?

S�yszysz?
Zada�em ci pytanie! Ile?

I zn�w nic.

- To ju� trzeci raz w tym tygodniu.
- Ma�o korzeni tam nie zapu�ci�am.

- Pusto, jakby wszyscy wymarli.
- I jak ja wygl�dam?!

Jak wygl�dam?
Jak mam si� ludziom pokaza�?!

Mog� i�� na piwo z czystym sumieniem?
Wiesz, co inni powiedz�?

�Od razu wida�,
�e go�� to zwyk�y frajer!�.

- Przepraszam.
- Co?

- Wybacz mi.
- Jeba� wybaczanie.

Potrzebuj� wolno�ci,
Romi, czyli forsy.

Jest sobota, bank zamkni�ty.
Czekaj� wy�cigi, na mnie!

Strasznie kaszl�, ca�ymi dniami.
Wcale to dobrze nie wygl�da.

A nie mam czasu
i�� do lekarza.

Kaszel.

Kaszelek.

Przepraszam.

Chod� no tu.

Ja si� z tob�
targowa� nie b�d�.

Czekam dwie godziny,
a potem przyjd� po siano.

Chc� gra� uczciwie zarobion� fors�,
po�yczona przyniesie mi pecha.

Wiesz o tym, kurwa,
a tylko gadasz i tracisz czas.

Zasuwaj do roboty, ale ju�!

Wiem, �e masz racj�.
Masz, to ja�

Jeste� dobry i odpuszczasz mi
moje winy, wszystko to wiem.

Nie chc� ci�, bo� gruba jak �winia.
Przesta� �re�.

- Nie jestem gruba.
- Jeste�, sp�jrz w lustro.

- Tak wygl�da gruba babka?
Jak do mnie m�wisz? - Morda!

P�ac� wam wed�ug wagi.
M�wi� ci to od lat.

Spadaj do roboty,
ale ju�, Romi.

- Ty mnie w og�le nie s�uchasz!
- Pewnie, �e s�ucham.

- Nie s�uchasz.
- S�ucham, gdy m�wisz.

- S�ucham nawet w nocy, gdy �pisz.
- A jednak prawie mnie nie znasz.

Gdy si� nie boicie,
zaraz sobie pozwalacie.

Jeste�cie bezczelne i leniwe.

- Tylko trupy� Romi, doko�cz.
- Nie p�acz�.

- W�a�nie. Co trupy?
- Nie p�acz�!

Pewnie, �e nie. Grzeczna dziewczynka,
id� na dw�r i daj si� wyrucha�.

Co si� gapisz? Posz�a!

Nie b�d� zbyt wybredna,
bo zostaniesz na lodzie!

Nie b�d� niesprawiedliwa.
M�czy�ni te� s� tylko lud�mi.

Przepraszam, �piesz� si�.
Mi�e panie, m�j szef, Bogaty �yd,

chce za p� godziny jak��
z du�ymi piersiami. Tak powiedzia�.

Wyrazi� si�, cytuj�: �Nie m�wi�
ani cyce, ani bufet, ani balony,

ani mleczarnia wielka
jak mediola�ska katedra,

nie � jak�� z du�ymi piersiami�.
Koniec cytatu.

Chcia�by matk�.
Karmi�c�.

Matk�, kt�rej da�by
pi�ci� w ryj,

jednocze�nie oblizuj�c
te jej mamucie wymiona�

Gdy cz�owiek ma pieni�dze,
szybciutko mu odwali.

Tym si� zawsze sam pocieszam.

Zna pan bajk� o Chi�czyku,
co si� krzywi�?

- Nie.
- Ja te� nie.

Ale jestem pewna,
�e taka istnieje.

- Wszystko ju� tu kiedy� by�o.
- Pani jest cyniczna.

Drwi pani sobie,
w duchu nade mn� triumfuj�c.

Chce pani zwyci�a�?
My�l�, �e tak.

Te ma�e zwyci�stwa
robi� pani dobrze.

Przewaga ma pani doda�
jak�e potrzebnego ludzkiego ciep�a.

Jak dla mnie,
za du�o pan my�li.

- Oskar.
- Romi.

My�lenie zabija rozkosz.

Kobiet ba�em si� zawsze.

- Chyba nigdy �adnej nie dotkn�.
- Oczywi�cie, �e tak.

Jestem w pracy, m�j Franz
potrzebuje pieni�dzy, wi�c�

- Dobrze.
- Tak? - Tak.

Niebawem pogadamy.

Ogromnie si� boj�
o los naszego kraju.

Przysi�gam, �e czuj� pot�ny,
wszechogarniaj�cy strach,

�e to jest ostatnia faza
naszej wsp�lnoty,

zwanej narodem.

Ogromnie boj� si� tego roku.

2012.

Bardzo si� boj� tego,
co przyjdzie.

Jak powiedzia� Ba�a,
gdy zbli�a� si� kryzys w latach 20.

i zamieni� si� w t� olbrzymi� wojn�,
kt�rej nikt z nas nie pragn��,

a wi�c Ba�a powiedzia� wtedy:

�To nie jest kryzys ekonomiczny,
ale moralny�.

Przekaza� nam r�wnie�
spos�b wydostania si� z kryzysu.

Powiedzia�: �Gdyby nar�d czechos�owacki �
w�a�ciwie nie gdyby �

nar�d czechos�owacki mo�e by�
najbogatszy, najpi�kniejszy,

najbardziej pracowity,
ale jest w tym jeden ma�y haczyk:

musia�by ka�dy
z 15 milion�w Czechos�owak�w

wzi�� sobie do serca
cz�� tego zadania.

W ko�cu jeste�my
bo�ymi bojownikami!

Ten, kto bo�ym
jest bojownikiem

i z jego narodu�

Boj� si� po prostu, �e do Europy
zaczn� si� zje�d�a� muzu�manie,

a my nie zdo�amy
z nimi rywalizowa�.

A wi�c mia�em widzenie:
widzia�em templariuszy,

pi�karzy, bokser�w, tenisist�w,
kr�tko m�wi�c: co� naturalnego,

co b�dzie im tam�,
wa�em obronnym.

Ale nie nienawi�ci�,
a w�asnym �yciem.

Jestem ostatnim,
kto nawo�ywa�by do przemocy.

A raczej ostatnim,
kto pragn��by niszczy�.

Ale z drugiej strony
trzeba sobie zda� spraw�,

�e jednak
jeste�my tu wi�kszo�ci�.

I �e reszta
powinna nas szanowa�.

My � Czesi, Morawianie �

jeste�my w stanie
zasymilowa� mniejszo�ci.

Ale nie chcemy,
by pokazywali nam �rodkowy palec

i w naszej ojczy�nie
przyjmiemy tylko tych,

kt�rzy w naszej w�asnej ojczy�nie
nie b�d� nas kopali w jaja.

Przyjmiemy w naszej ojczy�nie
tylko tych,

kt�rzy w naszej w�asnej ojczy�nie
nie b�d� nas kopali w jaja.

Szefie, to Romi.

Romi, to jest szef.

- Romi jest nieustannie zimno.
- Miasta s� noc� ch�odne

i ludzie, oczywi�cie, w nich marzn�,
wi�c po co takie miasta buduj�?

Dok�adnie!

Je�li nie przestanie chichota�,
wyrzuc� ci�.

Je�li nie przestanie chichota�,
wyrzuci mnie pan.

Bogaty �yd mo�e chrze�cijanina,
przez �miech terapeutki relaksacyjnej,

spokojnie pos�a� do diab�a?

Nie jestem zwyk�ym �ydem,
jakim zwykli �ydzi zwykle bywaj�.

Wie pani, madam, jaki jest
najpopularniejszy �ydowski sport?

- Nie.
- Oskar?

Transport.

Nasz Ma�y Ksi���. Wszystko
mu zapisz�, gdy b�dzie grzeczny.

Ale gdy nie przestaniesz
si� �mia�

- Wywali mnie pan.
- Elegancki �miech to �aden wstyd.

Oczywi�cie.

ELEGANCKI �miech
to �aden wstyd.

Tak mi�dzy nami: my�l�c o �mierci
nawet ja musz� si� �mia�.

C� innego nam,
�ydom, pozostaje?

Jarmu�ki z g��w!
To si� panu uda�o.

Nie stra� mojej przychylno�ci.
Utrzymuj� ci�, gdy mam dobry humor.

Gdy mam dobry humor, utrzymuj�
tego kar�a moralnego, potwora, krasnala.

A mam zawsze dobry humor, niestety �
nie uskar�am si�, interesy kwitn�.

A tak lubi� si� skar�y�.

Daj jej chustk�, krasnalu,
niech wytrze gile wok� g�by.

Buduje domy,
stare � burzy.

To mu zapewnia bogactwo,
st�d ta arogancja.

Ale nie jest szcz�liwy,
wi�c da si� go znie��.

- Wie, czy rodak jest szcz�liwy?
- Nie wie nic. - Sk�d wie?

Nie wie, plecie jak zwykle,
kt� by s�ucha� kar�a?

Kto wie? A wczorajsz� kurw�-gadu��
by�em zawiedziony.

Nie by�a warta forsy,
kt�rej za��da�a.

Prosz� o wybaczenie.

Rozumiem, �e pi�� tysi�cy za oferowane
przez ni� us�ugi rzeczywi�cie�

Pi�� tysi�cy?!

- Co to za kurwa, za dziwka?
- I �e by�a tego warta, nie?

Za pi�� tysi�cy
to panu mog� zrobi�

- Co?
- Wszystko.

Wszystko mi zrobisz?

Sk�d�e� j� wyci�gn��?

Odes�a� j�, nie tkn�wszy nawet.
A to ju� co� oznacza.

Utrzymuje, �e jego potencja
jest ogromna, a odes�a� j�.

Tryska�a wr�cz wodospadem s��w.

My�la�a, �e mam wicher
albo g�wno w g�owie,

skoro potrzebna mi kurwa.

Kurwie potrzebny m�czyzna,
kt�ry p�aci, a m�czy�nie � kurwa.

Najprostszy i najuczciwszy
interes �wiata.

Pyta�e� pani, czy dla Bogatego �yda
wykroi�aby godzink� czasu?

Na pewno znajdzie pani dla mnie chwil�,
cho� mam obrzezanego ptaka.

To dla higieny, wyt�umacz jej.

Albo nie,
zna to niew�tpliwie z praktyki.

To obrzydliwe, me dziewcz�,
ale dobrze p�aci.

Tych bajek o rzekomej potencji
nie musisz si� obawia�.

Do�� ju�, spadaj.

Spadaj i pobaw si� napletkiem.

Powiedzia�em: spieprzaj.

Raz-dwa!

Widok wr�cz czarowny.

Miasto skazane na zag�ad�.

Zobaczysz,
b�dzie ci si� op�aca�o.

Wiesz, �e czasami si� boj�?

Nie wiesz.
Sk�d mia�by� wiedzie�.

Interes kwitnie a� nadto;
boj� si�, �e ponios� za to kar�.

A� si� prosi o kar�.

Ale to nie mnie spotyka kara;
moje przestraszone ego karze innych.

Krzywdzi.

Uwa�am, �e jeste� pi�kna.

Ale to niewa�ne, b�d� sobie
jaka chcesz, pi�kno to za ma�o.

Wykupuj� stare domy
w tym mie�cie.

Burz� je i buduj� nowe,
kt�re sprzedaj� z zyskiem.

Miasto mnie chroni � musi.

Komendant policji
jest moim przyjacielem,

je�li mo�na
nazwa� to przyja�ni�.

Cz�sto bywam u burmistrza,

na samorz�dzie miejskim
mog� polega� we wszystkim.

Ponadto jestem �ydem.

Dop�ata.

Oczywi�cie nikt z dzia�aczy
nie przepada za os�abianiem lojalno�ci.

Pierwotny plan nie by� m�j,
to tu by�o, nim si� pojawi�em.

Musi mi by� oboj�tny p�acz dzieci
i cierpienie chorych i starych.

A wrzeszcz�cych w�ciekle nie s�ysz�.
C� im zreszt� pozostaje?

Czy mam przez wyrzuty sumienia
zachorowa� na d�um� lub �wierzb?

Wierz� w boga, madam,
ale w sprawiedliwo�� ludzk��

Czy mam w�asn� dusz� r�czy�
za czyje� decyzje?

Kt�rymi tylko kieruj�,

z zyskiem, potrzebnym do
zaspokajania swoich potrzeb.

Tego, co potrzebuj�.
A czego w�a�ciwie potrzebuj�?

Potrzebuj� ciekawe, prawda?

S�owo zbyt cz�sto powtarzane
traci sw�j pierwotny sens,

kt�ry i tak by� przypadkowy.

Miastu potrzebny jest biznesmen,
kt�ry umo�liwi mu zmian�.

Za to powinno go
skwapliwie chroni�.

Przecie� trzeba zadba�
o w�asne bezpiecze�stwo.

Czy to przesada, ba� si�,
ZANIM uka�e si� niebezpiecze�stwo?

Przepraszam � godzina min�a.

Przeci�gn�li�my
te trzy minuty�

Za to, �ydzie,
zap�acisz g�r� forsy.

A to tylko dla ciebie.

Zn�w �resz?

Patrz, Franz. Pieni�dze.

Mo�esz i�� gra�.

Zn�w b�dziesz kim�.
Nie b�d� ci� ju� poni�a�.

Nikt ci do pi�t nie si�ga,
jeste� najlepszy!

Chwila moment, pi�� tysi�cy?

- Niemo�liwe; co za to
musia�a� robi�? - Nic!

Gadaj, piczko, co� robi�a
za tyle siana? Nic, tak?

- Z�amiesz mi r�k�, pu��!
- Masz mnie za imbecyla?!

Pi�� kafli? Liza�a� mu dup�, krowo?
Wiesz, czym jeste�?

Zwyk��, n�dzn�,
brudn� kurw�, ot co!

To jak, liza�a� mu t� go�� dup�?
�ar�a� jego g�wno?

No to �ryj, a do syta!
Nawpierdalaj si� po uszy, wyrzutku!

�ryj, kurwa!

Otw�rz porz�dnie t� mord�
i gadaj prawd�, bo ci� zabij�!

- Kochali�my si�, zwyczajnie.
- Co?

Co robili�cie?
Kochali�cie si�!

Kochali�cie si�? O nie, wy�cie si�
zwyczajnie, obrzydliwie r�n�li!

Bo jeste� kurw�! Chc� s�ysze�,
jak to m�wisz: co robili�cie?

- R�n�li�my si�.
- Dobrze, r�n�li�cie si�.

�Kochali si�!

Kto to by�, synek milionera
czy jaki� golfista?

Kocha� co� takiego! Ty suko!
Wbijam w twoj� fors�, pizdo.

To by� �yd!

Stary, brzydki �yd.

No i? Co z tob� robi�?

Bi� ci� albo kopa�?

- Co tyle kosztowa�o?
- Tylko mi�o��.

Ma takiego wielkiego kutasa,
�e tyle p�aci?

Podoba�o ci si�?
Krzycza�a� z rozkoszy?

- M�w!
- Mia� wielkiego kutasa!

No widzisz!

- Jak by� du�y?
- Ze 20 centymetr�w albo i wi�cej.

- Co by�o dalej?
- Jest gruby.

- Chuj czy �yd?
- Franz� - Jak gruby?

- Gadaj!
- Jak butelka od piwa albo i grubszy.

Wi�c da�a� si�
wyrucha� butelk�?

Kobiety�! Wszystkie jednakowe,
wci�� to samo. Co by�o dalej?

- D�ugo mo�e. Rypa� mnie z godzin�.
- Ty suko!

Nad ranem przyjdzie do mnie
na balkon gwiazda,

ptaki si� tu
w starym kapeluszu gnie�d��,

kotki nim wyjd�,
u�o�� m�ode w sypialni,

u mnie jest zawsze
liczba os�b do pary.

�sam, nie umiem by� sam.

W mie�cie sam �y� nie chc�,
nie umiem by� sam.

Nie umiem by� sam.

Romi?

Martin!

S�uchaj no!

Romi! Wyrzygaj to, szybko!
Wszystko!

Romi, popatrz na mnie!

Chryste, co przyjd� do domu,
to albo wisi, albo si� z niej leje.

Ale to twoja c�rka.

Bo to nie tw�j syn.

- Nie zabijamy si�, tak si� nie robi.
- Przecie� �yje.

Niestety. Tylko to
mog� powiedzie�: niestety.

Za to ty miotasz si�,
jak lew po klatce. Uspok�j si�.

- Jak to zrobi� w domu, gdzie wci�� si�
kto� zabija? - Przesadzasz.

Adekwatna przesada
w tej rodzinie najlepiej oddaje prawd�.

Mi�o�� czasem bywa odrzucona.

Daj spok�j, w wieku 31 lat �
odrzucona?

- Lekkie przegi�cie.
- Chod�my co� zje��.

- Je��? Z szalon� c�rk� w domu?
- Nie jest szalona, ale chora.

Jedna chora, druga szalona,
w sumie to wszystko jedno.

Sprzeda�by� si�
za kiepski dowcip, nie?

- Sprzedaj� si� du�o taniej.
- To prawda.

Je�li to dla ciebie za ma�o,
to prosz�, nie b�d� ci� zatrzymywa�.

Ale c�rk�-wariatk� we� z sob�,
bo przysi�gam, wyrzuc� j� przez okno!

Jeste� chamski
i operujesz skrajno�ciami.

Przepraszam.

Przepraszam.

- Masturbowa�a si� w wieku dw�ch lat.
- Przecie� to normalne.

Ja si� w tym wieku
nie onanizowa�em.

By�e� op�niony w rozwoju.

Gardzisz mn�,
gdy w ko�cu ci to m�wi�?

M�wisz mi to co dzie�
i nigdy tob� nie gardzi�am.

Gdzie moja szminka?

Pilnuj swoich rzeczy,
nie mo�emy tyle wydawa�.

Bo�e, do�� mam
tych ci�g�ych skarg!

- Kto j� odrzuci�?
- Chyba ten jej Polak.

- Co? Polak?
- W ka�dym razie cudzoziemiec.

Polak!

Jaki� Polak bezkarnie
odrzuca moj� c�rk�?!

- Pewnie jej nie kocha.
- Bo �re, jest gruba jak �winia!

Ale to twoja wina, Lido.
Rozpieszczasz j�.

To nie moja pula genetyczna!

Je�li ci ul��, wezm� na siebie to,
co ty uznasz za win�.

I poprosz� boga o wybaczenie.

Nie wiem, mo�e chcieli si� zej��?
O czym my tu, kurwa, rozmawiamy?

Tego s�owa tu nie u�ywaj.
Dogadali�my si� co do tego.

Drwisz ze mnie?
To ci jako matce nie przystoi.

Gdzie te moje rajstopy?

Gdzie� s� schowane przed twoj� c�rk�,
bo kradnie jak sroka!

- Tylko po�ycza.
- I oddaje z zaci�gni�tym oczkiem!

- To gorsze od kradzie�y!
Wiesz, co to jest? - No, co?

- Zapomnia�em s�owa, i co?
- Jakie by to by�o s�owo, to k�amstwo.

- Mo�e. Zam�wi�a� taryf�?
- B�dzie tu lada chwila.

Gdzie po�o�y�em buty?

Jak sroka!

- Pani M.?
- Tak.

To ja.

- Pan jest pani� M.?
- A jak pan my�li?

- Raczej nie.
- To po co pytasz?

Fakt. To by�o poniek�d zb�dne.

�Poniek�d�. Na pewno.

Wie pan, to typowe dla mnie.

Lubi� wypowiada� si�
poniek�d sztucznie,

nauczy�em si� tego �atwo,
a efekt jest piorunuj�cy.

Ponadto lubi to m�j szef,
Bogaty �yd,

a ja nie mam zamiaru�

- Kto?
- Bogaty �yd.

Widz�, �e ju� pan
o nim s�ysza�.

Uwa�am, �e to tylko kaprys,

na jaki niekt�rzy
mog� sobie pozwoli�.

S�uchaj, czy to prawda, �e ma�

�d�ugiego kutasa,
grubego jak butelka od piwa?

Tego nie mog�
potwierdzi� ostatecznie

i ze stuprocentow� pewno�ci�.

Widzia�em go tylko raz,
gdy oddawa� mocz.

Nawet �ydzi czasem
musz� si� wyla�.

A to, co widzia�em, zrobi�o na mnie
wra�enie poniek�d skromniejsze.

A wi�c skromniejszy?

Cho�, jak na pewno pan wie,

z kutasem w pewnych okoliczno�ciach
dziej� si� wr�cz cuda.

Pani, zupe�nie przypadkiem,
tu nie ma?

Zupe�nie przypadkiem
raczej nie.

Ale jest tu.

Nie chc� by� niegrzeczny,

ale ch�tnie bym z ni�
ewentualnie zamieni� s��w kilka.

- Wi�c chce jej znowu?
- Jest poniek�d skryty.

Nawet najbli�szych wsp�pracownik�w
nie w pe�ni wtajemnicza w swe dzia�ania.

Poniek�d skryty?

Romi!

Ale nie jestem
jeszcze przygotowana.

Nie szkodzi.
Przyjmie pani� tak, jak teraz.

Mog� rzuci� okiem?

Ja pierdol�!

Zmykaj! Raz-dwa!

Posz�a do �yda.

Do �yda, kt�ry jej p�aci.

Kto by przypuszcza�, �e w jedn� noc
zamieni si� w celebrytk�.

Celebrytk�?

To jasne, �e ten adres jeszcze dzi�
pojawi si� w najwy�szych kr�gach.

Sk�d ten pomys�?

Tak b�dzie.

Kobiety mnie raczej nie interesuj�,
przyznam si� panu bez bicia.

Cz�owiek robi, co mo�e.

Kobiety ci� nie interesuj�?

Niby �e jeste� z tamtych?

Z kt�rych, gdzie?

To takie inne,
ta zamszowa marynareczka,

ta muszka, co nie?

Ma pan na my�li tamtych?

Ja pierdol�, fantastyczne.

- Owszem, fantastyczne.
- Tak? Wiem.

- Wie pan?
- Wiem, �e to ci si� podoba.

Wygl�dasz na takiego.

Wie pan � to kwestia wyboru.

Robi� to,
co mi daje satysfakcj�

i to, co musz�,
�eby unikn�� plotek.

Mam kontakty biznesowe z �ydem,
�yd ze mn�

i oboje musimy wznie�� si�
ponad swe ograniczenia.

Tego to ja
nigdy nie spr�bowa�em.

- Wyj�� poza ograniczenia?
- Nie, tego drugiego.

Tego, co ci daje
t� satysfakcj�.

- Niech wi�c pan spr�buje.
- Przesta�. Hamuj pi�t�, stary.

Co to panu szkodzi?

Nie by�em nigdy
specjalnie wybredny.

�ycie jest kr�tkie.

Mo�na?

Chodz� po mie�cie.

Jakby nie by�o chaotyczne i jak ksi�yc
nienadaj�ce si� do zamieszkania,

ale jakby by�o otwarte,
uczciwe, prostolinijne.

I p�kam wr�cz ze �miechu.

M�ller. Pozwoli pani,
bym zaprosi� go do sto�u?

Panno Romi, M�ller.
M�llerze, panna Romi.

Dw�jka mi�ych ludzi.

Ten �m�czyzna�
jest pani ojcem, prawda?

�atwo by�o to odkry�,
bywa pani klientem, nieprawda�?

- Panie, ja�!
- Usi�d�, M�ller. Siad!

Nie by� to aby pani pierwszy klient?
Prosz� te� usi���.

Nie jestem �wi�toszkiem,
wr�cz przeciwnie.

Przydaje to wam obojgu
jakiego� makabrycznego powabu.

A za to powinni wam zap�aci�.
Ja ka�� sobie p�aci� za wszystko.

Za byle pierdni�cie �
wybaczcie wy�wiechtane por�wnanie.

Nawiasem m�wi�c,
dzi� zn�w by� pan doskona�y.

Dzi�kuj�.

Bywa, �e cz�ek si�
wyj�tkowo stara.

S�usznie, wszak �wietnie wie,
dlaczego, czy� nie?

Tak.

Jak si� wiedzie
szanownej ma��once?

Czyta, jak zwykle.

Lenina czy Marksa?

Bywa�y ju� gorsze ideologie,
wiadomo.

- S�uchaj no pan�
- Siadaj, M�ller. Ju�!

- O czym wiemy, nie?
- Tak, wiemy.

Ale �ony ju� pan
nie bije, prawda?

Wiedzy nigdy za du�o.

Nowe prawdy
wci�� zast�puj� stare,

z wrog�w staj� si� przyjaciele,

a odwrotnie, gdy trzeba:

mijaj� dni, up�ywa czas;

m�dry da sobie poradzi�
i tak dalej.

- Mo�e nie?
- Oczywi�cie.

Dzi�kuj�.

Prosz� �piewa� dalej.

- Ale najpierw stawiam panu drinka.
- Jemu nie wolno pi�.

- Jednego. Z nostalgii.
- Nie napije si�. Martin?

- Panie M�ller.
- Martin�?

Ja stawiam, panie M�ller.

Mo�e dwa?
Skoro zdrowie pozwala�

Uroczy cz�owiek.

O ma�y w�os zapomnia�bym,
�e nazywa si� M�ller.

Muzyka!

Tutaj si� m�czy�ni
nie ca�uj�!

Kurwa!

Co robi�a� za te pieni�dze?

Co� robi�a za t� fors�,
zn�w mu liza�a� dup�, suko?

S�ysza�a�? Pytam ci� o�

Na zdrowie.

W ko�cu � �ycie!

Spadaj, Oskar.

Spadaj.

Spadaj!

- To nic takiego.
- �yd na nas �eruje.

Pije nasz� krew.

A my jeste�my ci winni!

K�uje mnie z lewej strony.

Serce.

To te� wina tego �yda,

bo budzi w nas wyrzuty sumienia
sam� swoj� obecno�ci�.

Jest tu!

Zawsze o krok przed nami,

a my mo�emy jedynie
zbiera� resztki.

Czy� da si� uciec
z nieruchomo�ciami w walizce?

�yd da�by rad�.

Mo�emy po stokro�
przeklina� system,

przez kt�ry niedomagamy,
kt�ry nas krzywdzi,

gdy tylko si� na� natkniemy.

I co nam z tego?

Dlaczego nienawidzimy �yd�w?

Bo ich nienawidzimy.
Bo istniej�!

Wszelkie potrzebne wam powody
znajdziecie w trzech literach:

�-Y-D.

Powiedz to na g�os.

- Powiedz!
- �yd.

Jeszcze raz.

- �yd.
- Jeszcze raz!

- �yd. - Jeszcze!
Nie sta� ci� na wi�cej?

�yd, �yd!

�YD!

Oto jedyne s�owo,
kt�re nigdy nie straci znaczenia.

Do domu!

Twoja c�rka, Luizo.
Wci�� j� pami�tasz?

Powodzi si� jej, jest bogata.

B�dzie mi wi�c �atwiej
jej nienawidzi�.

Czemu moja matka
nienawidzi swego dziecka?

Bo gruncie rzeczy
nienawidzi siebie.

Gadasz i gadasz i my�lisz,
�e co� wiesz.

A robisz rzeczy niemaj�ce
nic wsp�lnego z rzeczywisto�ci�.

Okaleczy�e� mnie.
To przez niego jestem kalek�.

A czemu? Bo chla�.
A czemu chla�? Bo si� kurwisz.

Mimo to nie upadamy na duchu
i walczymy o swe szcz�cie.

A rodzina � podstawow�
kom�rk� spo�eczn�.

Mi�osierdzie.

Oto miasto ratuje si�
swymi pojednawczymi gestami.

Wszystko zn�w si�
wyg�adzi i u�o�y.

To gra.
Zasady s� znane z g�ry.

Znam zwyci�zc�
przed rozpocz�ciem gry.

Kto ma tekst, �piewa.
Kto nie ma, tylko patrzy.

A kto chce zarobi� na utrzymanie �
s�u�y miastu

i w�asnymi r�kami
buduje kolejne domy.

Z pogardy, panie M�ller,
ma si� pieni�dze,

czyste sumienie w nocy
i spokojny sen.

- Tymi r�kami� - Tak?
- Tymi r�kami!

Innymi s�owami�

Dzi�kujemy.

Miasto ju� nie zapewnia r�wnych szans,
jak zreszt� nigdy.

Ale r�nice nie by�y nigdy
tak alarmuj�ce, jak teraz.

Oczywi�cie � czy� mam si�
zrzec w�asnych szans?

Czy kto� inny by tak post�pi�?

Wykorzystuj� tylko w�asne mo�liwo�ci.
Gustownie, wdzi�cznie, z dystansem.

Ale potrafi� te� inaczej,
innymi s�owy�

Panie M�ller: innymi S�OWY.

Potrafi� te� inaczej,
innymi s�owy: mniej gustownie.

Chcia�em pokaza� wam
prawdziwe oblicze tego miasta, ale�

m�j cel si� zrelatywizowa�;

uruchomi�em co�,
a to trwa nadal,

nap�dzane w�asn� si�� inercji.

Kulturalne �rodowisko
wch�ania mnie.

Zapominam powoli
o warto�ci pieni�dza.

Mi�ej reszty wieczora �ycz�.

To mu si� uda�o.
Jarmu�ki z g��w!

Nie stra� mojej przychylno�ci.

B�dzie �y�, Romi.

Czemu �yd poni�a ci�
moim kosztem?

- Co mu zrobi�am?
- Sk�d mam wiedzie�?

My�li, �e tacy jak ja s� winni
�mierci niekt�rych ich przodk�w.

Ale to prawda.

To dla mnie
zbyt filozoficzna refleksja.

A to poni�anie i ca�a reszta?
To ci nie przeszkadza?!

To nie by�o do mnie skierowane!
Nie rozumiesz?

Cho� warto si�
nad tym zastanowi�.

Jakie pa�stwo dopuszcza do tego,
co si� tu codziennie wyrabia?

Nie zaczynaj. Zatkaj g�b�.

Liberalizm, poprawno�� polityczna �
to hipokryzja!

To totalitaryzm
gorszy od komunizmu!

Emigranci, mniejszo�ci�

Ja bym to raz na zawsze
wyrzuci� z Europy!

Globalizm rozpuszcza i poch�ania
nacje europejskie!

Musimy wznie�� sztandar!

- Ja jestem Czechem!
- Wi�c zachowuj si� jak Czech.

- Co?
- Co �co�? No, chod�!

Co?!

A ty czego?

Te twoje mniejszo�ci
nie�le mi p�ac�!

Mog� sobie pozwoli�
na wszystko, czego zapragn�.

No to wykorzystaj to!
Prosz� bardzo!

Nie licz si� z tatu�ciem!

Daj si� przer�n��
tym swoim mniejszo�ciom!

Wsz�dzie i porz�dnie!

- Ty gno�
- Idziemy do domu.

Do domu!

Idziemy.

Idziemy!

Oskar?

Romi.

Strasznie si� boj�.

Czego?

Tego, co mi si� wymyka.

- Mnie ju� nie kochasz, wi�c�
- Kocha�em ci�, gdy by�a� na dnie.

- Na luksus moje uczucie nie starczy.
- Ale to nie ma sensu!

Mo�e.

Co jest w tobie takiego,
�e si� nagle wzbogaci�a�?

Co w tobie znajduj�
tak niezb�dnego?

Kochasz go?

C� mam ci odpowiedzie�?

Wszystko, byle nie prawd�.

Gardzi pani nami?

Nie.

Powiedz co�.

Nigdy ci� nie zapomn�.

Franz�

- We� sobie te pieni�dze.
- Naprawd�? - Tak.

Nic doda�, nic uj��.

�egnam.

Na ile� to cz�owiek si� godzi:

b�l,

nienasycone t�sknoty
i tyle innych.

Kim jestem?

Czym jestem?

Rzecz�, kt�ra ulepsza
miejskie �rodowisko.

Ale tylko rzecz�.

Tym jest cz�owiek.

Czym� s�u��cym
do zaspokajania potrzeb.

Cz�owiek musi by� taki,
jak si� od niego wymaga,

inaczej przepad� z kretesem.

Oddaj� panu swoj� rol�.

Nie jestem z niej zadowolona.

Swoj� funkcj�
i tak ju� spe�ni�a�.

Powiedz mi pan co�,
czego nie wiem.

Nie, chwila.

Ja spr�buj�.

- Przebaczy�am panu.
- Nie.

Nie masz prawa mi wybacza�.
Nie wolno ci.

Ja wiem, co mi wolno.

Jeste� zdesperowana,
ale desperacj� bezsensown�,

ten rodzaj desperacji
nie jest nic wart.

Ale� nie mam zamiaru
nim handlowa�

��ydzie.

Je�li naprawd� chcesz mnie urazi�,
to ci si� nie uda.

To pan sam wie najlepiej.

Ale je�li chcesz,
mog� wybaczy� tobie.

W nosie mam
pa�skie wybaczenie.

Jeste� tego pewna?

Nie.

Mo�e ma pan racj�.

Mo�e w�a�nie pana potrzebuj�.

Potrzebuj� potrzebuj�.

Potrzebuj�.

Ciekawe.

Gdy jakie� s�owo cz�sto powtarzamy,
traci ono swe pierwotne znaczenie.

- Ju� si� nad tym zastanawia�a�?
- No.

Chcia�abym w ko�cu umrze�.

Jest to jakie� rozwi�zanie.

Mam podobnie.

Ale brak mi na to si�y.

- Masz jaki� plan?
- Nie.

A potem?

Zrobi to pan dla mnie?

Nie, chwila!

Mo�e pan przy tym
b�dzie czu� satysfakcj�.

Zrobi� to
po prostu dla ciebie.

Serio?

Niech mi pan nie ka�e
d�ugo czeka�.

Ostro�nie!

Pan si� nie obawia.

W umieraniu si� doskonal�
od wielu lat.

przek�ad: titi�

Project Haven
facebook.com/ProHaven

.:: Napisy24.pl - Wprost od t�umaczy ::.